20 lis 2015

LOT SOWY

Autor:Mercedes Lackey, Larry Dixon
Wydawnictwo:  Zysk i S-ka
Premiera: styczeń 2015
Gatunek: fantasty/ młodzieżowe 


Pomimo że bardzo lubię książki fantasty, gdzie magia jest zjawiskiem powszednim, to jednak coraz rzadziej sięgam po tego typu utwory. Na "Lot sowy"  zwróciłam uwagę już dawno, jednak opornie się za nią zabierałam, w końcu nadszedł czas na jej poznanie, ale...

Poznajcie Dariana, chłopaka, który stracił rodziców - zazwyczaj towarzyszył im podczas polowań, ale w czasie feralnej wyprawy został w osadzie. Mieszkańcy od początku z dystansem podchodzili do Dariana i jego rodziców, po ich zniknięciu, chłopaka oddali pod opiekę maga. Darian buntował się przed naukom starca, nie czuł się szczęśliwy, jego azylem był las, którego bali się mieszkańcy Zakątka. Pewnego dnia osada zostaje napadnięta przez barbarzyńców, Darian ucieka do lasu, ale ma pecha i trafia na oddział zwiadowczy najeźdźców. Pomoc przychodzi nieoczekiwanie - wybawcą okazuje się Sokoli Brat, ratuje chłopca,  zabiera go do swojego obozu...
Od tej chwili życie Dariana się zmienia, jednak przyjdzie czas, i chłopak będzie musiał podjąć decyzję; Ratować mieszkańców osady, którzy go źle traktowali, czy pozwolić im zginąć?

"Lot sowy" to pierwszy tom trylogii o ludzkim chłopcu (ze zdolnościami) i innych istotach obdarzonych ciekawymi talentami jak i wyglądem. Poprzez treść powieści miałam okazję przenieść się do bardzo ciekawego, aczkolwiek brutalnego świata. Fabuła tej książki, przeznaczona jest raczej młodszym czytelnikom z naciskiem na męskich odbiorców.

Książkę czyta się dobrze, niemniej jednak początek jest strasznie nudny. Autorzy chcąc przedstawić bliżej sytuację Dariana, przedobrzyli ze szczegółami. Nadmiar myśli, nie dotyczmy tylko wstępu, cała treść książki, to w dużej mierze przemyślenia, wspomnienia i analizy Dariana i jego nowego opiekuna, tak więc nie ma też zbyt dużych szans, na dynamiczną akcję.
Tempo wydarzeń zależne jest od indywidualnych gustów. Jak dla mnie wszystkie zdarzenia odbywają się w ślimaczym rytmie, a jakby tego było mało, gdy już coś się zaczyna dziać - trach, pach i po krzyku. Szybko i bez emocji.

Dużym plusem powieści są barwni, mało spotykani - odznaczający się oryginalnością bohaterowie. W trakcie czytania spotykamy Sokolich Braci, którzy są połączeni więzią z ptakami, gryfem - ogromnym ptakiem, który porozumiewa się ludzkim językiem, Dyheli istoty podobne do jeleni, porozumiewające się przez przekaz umysłowy oraz hertasi - istoty podobne do jaszczurek, skryte i zwinne.

Bardzo dużym minusem jest brak jakichkolwiek informacji na temat osobników, którzy napadli na rodzinną osadę Dariana. Autorzy nie ujawnili skąd pochodzą najeźdźcy, jaki dokładnie mieli cel ataku, kim byli, kto nimi dowodził, czego chcieli? 
Praktycznie też nie bardzo dużo dowiedziałam się o rodzicach chłopca. Dlaczego ludzie podchodzili do nich z dystansem? Czy jedynym powodem był las?

Powieść napisana jest przyjemnym w odbiorze językiem, niestety brak większej ilości przygód, zbyt duża liczba pytań oraz monotonność, nie zachcą do zbytniego czytania. Gdy odkładałam powieść na półkę, nie miałach ochoty do niej powracać, dlatego też poznanie całej fabuły zajęło mi pięć dni.

Niestety książka nie zaczarowała mnie swoją zawartością...być może, miałam zbyt wysokie wymagania. Opornie mi się czytało, ale i nie mogę się rozbujać, aby napisać coś więcej na temat treści.

"Lot sowy" ma wiele plusów, ale i minusów też jej nie brakuje. Choć książkę przeczytałam z oporami, to w sumie nie wypada tak źle. Może daleko jej do książek,  które podbijają serca czytelników, ale młodszym osobom powinna przypaść do gustu.

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska 356
Grunt to okładka


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Kursory na bloga