Produkcja: USA
Gatunek: horror, romans
Reżyser: Bill Condor
Premiera: 16.11.2012 Polska - 14.11.2012 świat.
16.11 2012 dla polskich fanów Sagi Zmierzch jest to wyjątkowa data.
– Dzień premiery ostatniej części cyklu„Przed świtem cz.II”
Jak wiadomo ostatnia książka Sagi została podzielona na dwa
filmy. Pierwsza z nich dotyczyła chwil bardziej radosnych i ważnych dla bohaterów,
natomiast druga jest bardziej problematyczna.
Bella staje się wampirem, powoli przyzwyczaja się do tego
stanu. Córka jej i Edwarda rośnie, wszyscy są szczęścili do momentu, gdy
Volturi dowiadują się o istnieniu nieśmiertelnego dziecka.
Wydaje mi się, ze nie muszę szczegółowo opisywać akcji, gdyż
tylko nieliczni nie znają wydarzeń.
Ja oczywiście nie mogłam przegapić takiej daty i w bilety
zaopatrzyłam się wcześniej. Nie przeszkodziła mi nawet mgła i dłuższa droga.
Jestem jeszcze pełna wrażeń po seansie.
Wprowadzenie do filmu jest ciekawe pełne efektów
graficznych. Później mamy akcję, która nie wiele różni się od wydarzeń
opisanych w książce. Jednak wszystko jest tak jakby skrócone, urwane, jakby
akcja jak najszybciej miała dobiec do końca. I chyba taki był cel, gdyż
najciekawsze rzeczy zaczynają się od momentu pojawienia się Volturi. I tu
zaczyna się zaskoczenie. Oj bardzo duże. Mi w pewnym momencie omal serce nie
stanęło, gdyż zmieniono trochę – bieg wydarzeń. Jestem zachwycona tym, co
ujrzałam. W tym samym momencie nastała na sali cisza jak makiem zasiał, wyczuwalne
było jedynie zaskoczenie, szok i wielką ulgę, gdy się wszystko wyjaśniło.
W tej części tak jak i w poprzedniej wykorzystano możliwości
komputerów i grafików. Jest wiele ciekawych efektów.
Bardzo romantycznie i nastrojowo przedstawiona została
wspólna noc Belli i Edwarda w ich nowym domku.
Tak jak i w poprzedniej części, film nie jest sztywny, lecz
zawiera wiele komicznych zdarzeń i dialogów. Aktorzy są wyluzowani, swobodni i
bardziej realni.
Co mi się jeszcze podobało – charakteryzacja głównej
bohaterki czyli Kristen Stewart. Fakt, że aktorka
zmieniła się przez te kilka lat, wydoroślała, ale makijaż zrobił swoje.
Co mi się nie podobało, to chyba początkowe tempo, ciągle
odczuwałam brak „czegoś”, aż do drugiej połowy. Później jest świetnie.
Czego można spodziewać się po ostatnie części z tego cyklu –
zaskoczenia, to na pewno. Uśmiechu na
twarzy - także. Rozczarowania – na początku.
Szczerze powiedziawszy zakończenie sagi i rozstanie się z
bohaterami jest bardzo romantyczne, spokojne, nastrojowe.
Nie będę ukrywać, że Bill Condor okazał się dla mnie
najlepszym reżyserem sagi. Ciekawe, jak wyglądałyby poprzednie części, gdyby to on reżyserował?!
Warto wybrać się do kina i obejrzeć, wyrobić sobie swoje zdanie i pożegnać się z bohaterami, którzy już przez kilka lat są z nami.
Podsumowanie ekranizacji.
„Zmierzch” – mnie urzekł.
Księżyc w nowiu” – mniej mnie zachwyciła, aczkolwiek była
możliwa.
„Zaćmienie” – po tej ekranizacji miałam całkiem zrezygnować
z wersji filmowej sagi, bardzo się zawiodłam – spodziewałam się czegoś innego.
„Przed świtem cz.I” – na powrót wróciła mi wiarę w
ekranizacje
‘Przed świtem czII” – ekranizacja mnie zaskoczyła i
nastrojowo pożegnała z bohaterami.