Autor: Tate Hallaway Wydawnictwo: Amber Premiera: 2011 Moja ocena: -4/6 |
Prezent na szesnaste urodziny Anastazji to największy szok w jej życiu. Bo pojawia się jej nieznany tata, który jest… wampirem. A dokładnie - królem wampirów. I chce, żeby córka zajęła należną jej pozycję u jego boku. Na szczęście w żyłach Anastazji płynie również (po mamie) krew czarowników. Na nieszczęście wampiry i czarownicy są śmiertelnymi wrogami…źródło
W twoich żyłach płynie krew najpotężniejszych czarowników, jak by tego było mało w dniu swoich urodzin dowiadujesz się, że jesteś także w połowie wampirem. Twoi rodzice walczą o Ciebie, gdyż każde z nich pragnie przeciągnąć Cię na swoją stronę. Jesteś zagubiona, ale musisz podjąć jakąś decyzje... Jakby tego było mało, poznajesz przystojnego wampira, a czarownik, który Ci się podoba wyznaje swoje uczucia. Co zrobisz?
Anastazja jest nastolatką, która w ciągu jednego dnia dowiaduje się o rzeczach, o jakich nawet nie śniła. Żyje w świecie magii i mroku, jest w połowie człowiekiem, w połowie demonem, ma magię w sobie, jednak potrzebuje bodźca, aby ją uaktywnić. Co to jest? Szesnastolatka, musi także uporać się z wyborem miłosnym. Waha się pomiędzy wampirem, a łowcą wampirów...Nie lada dylemat, jak i mało odkrywczy schemat.
Autorka zastosowała narracje w pierwszej osobie i historię poznajemy przez Any. Bohaterka jakoś nie szczególnie wzbudziła moją sympatię. Jej postawa przypadła mi do gustu, ale niezdecydowanie, wahanie się w pewnych kwestiach już nie. Główna bohaterka nie jest nudną i bezbarwną postacią, potrafi sobie radzić, jest twarda, ale często niezdecydowana, żądzą w niej geny dwóch ras. Postać Any jest otwarta, jasna, z czasem mało tajemnicza, natomiast jej przyjaciółka Bea, bardzo mnie irytowała. W jednej chwili jest oddaną, godną zaufania osobą, a zaraz za chwilę odwraca się plecami do koleżanki, po jakimś czas dalej jest oddaną przyjaciółką. Mieszanka wybuchowa. Tak samo jest z mamą Any, która mnie drażniła. Jako matka powinna zdradzić córce tak ważne pochodzenie, tajemnice, a ona ciągle ją okłamywała, ba posunęła się także do zniewolenia nastolatki, aby osiągnąć swój cel. Ten element sprawił, że niezbyt polubiłam matkę Any. Elias i Nikolai - dwaj rywale o serce Any, przedstawieni są w nijaki sposób. Tak naprawdę nie wiem, który jest lepszym kandydatem, który wzbudził większą sympatię w moich oczach.
Ogólnie bohaterowi są mało osobowi. Autorka niezbyt skupiła się na ich przedstawieniu. Na pierwszym miejscu postawiła szybką akcję. Wydarzenia płyną dynamicznym tempem. Czasem, aż za szybko. Pisarka w jednej chwili skupia się na genach czarowników, a już za chwilę snuje historię wampirów. Tworzy romantyczne chwile i nagle je niszczy. W jednej chwili jest walka, a zaraz już pokój... Niestety, te przeskoki nie wyszły pisarce zbyt płynnie. Jednak mogę dać duży plus za oryginalność: wampirów, moc czarowników oraz kreację Anastazji.
Pomimo małej płynności, książkę czyta się szybko, pisarka ma lekkie pióro, akcja nie jest naciągana na siłę. Treść mnie nie zachwyciła, ale nie żałuję, że się na nią skusiłam. "Kocham cię prawie, aż po śmierć" mogę polecić osobom, które potrzebują lekkiej, mało ambitnej powieści, aczkolwiek niosącą ze sobą pewien morał.
Ps. Zastanawiam się, czy wydawnictwo zdecyduje się na kontynuację serii, jak się okazuje coraz częściej trafiam na niedokończone cykle - jeden, dwa tomy tylko dostępne na rynku polskim. Bardzo mnie drażni taka postawa wydawców... Jeśli coś się zaczyna powinno się to zakończyć :(