Autor: Nicholas Sparks Wydawnictwo: Albatros Premiera: 2007 |
Jakiś czas temu pisałam o książce "Prawdziwy cud", w której poznałam losy Lexie i Jeremy`ego, wówczas wspominałam, że to dopiero początek ich historii. Dalsze losy tych dwojga bohaterów poznajemy w utworze "Od pierwszego wejrzenia" i o tej właśnie książce dziś napiszę.
Jeremy podjął decyzję o przeprowadzce, wraz z Lexie planują ślub i wspólną przyszłość. Jeremy niestety cierpi na niemoc twórczą, dodatkowo dom, który kupili wymaga dużego remontu, a na dokładkę przypadkiem przyłapuje ukochaną na spotkaniu z Rodneyem. Jakby tego było mało zaczyna dostawać anonimowe meile, które wzbudzają w nim podejrzenia dotyczące swojego ojcostwa i wierności Lexie. Sprawa jego ślubu wisi na włosku. Niestety problemy jakie czekają na Jeremiy`ego są dużo bardziej poważne niż wątpliwości, co do wierności ukochanej.
Powieść "Od pierwszego wejrzenia" wzbudziła we mnie mieszane odczucia. Początkowe rozdziały były nudne jak flaki z olejem. Autor przede wszystkim skupił się na psychice głównego bohatera. Przez kilka rozdziałów poznajemy wątpliwości jakie targają Jeremym. Obawiałam się, że Sparks pozostawi powieść w takim refleksyjnym, dość nużącym klimacie, to byłoby koszmarne, na szczęście w porę zmienił kierunek. Późniejsze rozdziały wzbudzają duże zaciekawienie, zaskakują i szokują. Efekt końcowy wyglądał u mnie koszmarnie. Ostatnie rozdziały czytałam ze łzami na policzkach. Nie zdradzę jednak czy to były łzy szczęścia, czy smutku.
Powieść w przeważającej części skupia się na perypetiach Jeremy`ego i Lexie - ich problemach, trudnościach, które muszą pokonać. Jednak patrząc bardziej dogłębnie powieść mogę zaliczyć do książek wielowątkowych - bo tak naprawdę autor stawia przed czytelnikiem wiele ważnych zagadnień. Jedno z nich dotyczmy przyjaciół, którzy czasem próbują nam pomoc, a niestety szkodzą. W treści znajdują się też bardziej traumatyczne zdarzenia i kwestie, takie jak, śmierć bliskich, przeżycia rodziców, którzy martwią się o swoje nienarodzone dziecko i wiele innych.
Nie będę ukrywać, że bardzo łatwo było mi wczucie się w rolę bohaterów: przeżywać ich rozterki czy odczuwać lęki.
Historia bohaterów jest bardzo dobrze skonstruowana. Wszystkie elementy są prawie perfekcyjnie dopracowane i przemyślane. Wydarzenia mają swój schemat i zmierzają do szokującego końca. Autor lubi bawić się emocjami czytelników i tym razem też mu się udało wywołać burzę. Po skończeniu książki przez jakiś czas dochodziłam do siebie...
Czytanie powieści jest szybkie, jeśli przebrniemy przez początek. Treść zaciekawia, a kreacja bohaterów, jest tak dobrze zrobiona, że czasem miałam wrażenie, że Jeremy to realna osoba, którą znam od dawna. Powodem takiej bliskości, może być to, że Jeremy jest narratorem, w dużej mierze "siedziałam" w jego głowie, dzięki temu poznałam plany, wątpliwości i uczucia jakie nim targają. Czasem do głosu dochodzi Lexie i ona była narratorką, ale takich chwil jest tym razem bardzo mało. Wkroczenie do męskiego umysłu uważam za dość ciekawe doświadczenie.
Podsumowując - historię mogę polecić osobom, które pragną czegoś wzruszającego. Ostrzegam też, że czytanie może zakończyć się łzami, tak jak u mnie. Książka jest odpowiednia i na lato, i na zimę. Czytanie jest lekkie, pochłaniające i zaskakujące. Niestety treść ma swoje minimalne wady - przede wszystkim zbyt dużo rozważań Jeremy`ego. Dlatego też nie uważam jej za rewelacyjną powieść, ale zaliczę do dobrych, książek tego autora.