Strony

8 kwi 2015

COŚ DO UKRYCIA

Autor: Cora Carmack
Wydawnictwo: Jaguar
Premiera: wrzesień 2014
Cykl: Coś do stracenia - tom 2

 Cora Carmack to młoda pisarka, która zadebiutowała książką "Coś do stracenia" i tym samym skradła serca czytelników. W pierwszej jej powieści poznaliśmy Bliss i Garricka oraz bohatera drugoplanowego Cade, któremu pisarka nie żałowała "ciosów, poniżej pasa". Na szczęście nie zostawiła, go na lodzie i w swojej drugiej książce "Coś do ukrycia"  dała mu główną rolę.

Cade nadal cierpi z powodu Bliss. Pewnego dnia jego życie ulega zaskakującej przemianie. W kawiarni poznaje Max, która prosi go, aby udawał jej chłopaka. Cade nie ma nic przeciwko temu. Następnie ratuje Max w klubie nocnym przed pijanym mężczyzną, dochodzi miedzy nimi także do pocałunku. Max i Cade bardzo dobrze czują się w swoim towarzystwie, rozumieją się bez słów, ale niestety obydwoje obracają się w różnych kręgach i mają tajemnice, które ich wypalają.

Czy dwójka ludzi, którzy różnią się jak ogień i woda, może być razem?

Na początku bliżej przedstawię bohaterów, których wręcz pokochałam.
Max buntowniczka w pełnym znaczeniu tego słowa. Odważna, szalona na zewnątrz. Rozdarta wewnątrz. Dwie natury, które w niej walczą . Rodzice chcieliby, aby była idealna, ale jej prawdziwe JA nie pozwala na to. Cierpi, choć nikt tego nie widzi.
Cade, ach ten idealny Cade. Ma trudne życie, pragnie dziewczyny, której nie może mieć. Nie może pogodzić się z porażką, do momentu, aż spotyka Max. Pozwala odchodzić ludziom, ale czy nie popełnia błędu. Max jest jego przeciwieństwem, a jednak nadają na tych samych falach.
Max i Cade to dwa odległe światy. On ustatkowany, spokojny. Ona szalona, buntownicza. A jednak obydwoje się uzupełniają, sprawiają, że świat potrafi nabrać kolorów. Jednak czy będą w stanie zburzyć mury, którymi się otoczyli?

"Coś do ukrycia" to opowieść tocząca się dwufazowo. Autorka postawiła na narrację zmienną, czyli pozwala czytelnikowi poznać historię z dwóch perspektyw. Dzięki temu mamy wgląd w myśli, lęki i uczucia Cade jak i Max. Takie przedstawienie wydarzeń pozwala dogłębnie poznać i zrozumieć psychikę obojga bohaterów.
Zaznaczę, że taki sposób narracji, wręcz uwielbiam i dla mnie jest to duży plus, dla książki.

Historię mogę podzielić na dwie części. Pierwsza przypomina komedię romantyczną. Wiele razy złapałam się na tym, że uśmiecham się czytając. Po prostu uśmiech pojawia się samoistnie. Dialogi powalają. 
 Druga część jest bardziej tragiczna. Autorka wkracza w świat wspomnień, które ukształtowały Cade i Max. Ten etap powieści w dużej mierze jest smutny i składa się z walki wewnętrznej bohaterów.
Niestety w tej części brakowało mi realizmu uczuć. Choć autorka stwarza odpowiedni klimat do rozczulenia się, ba nawet próbuje wycisnąć łzy z czytelnika - niestety, nie czułam smutku, który odczuwali bohaterowie. I tego mi bardzo brakowało.

"Coś do ukrycia" w dużej mierze całkowicie odbiega od tomu pierwszego, który był spokojny i romantyczny przede wszystkim. Tom drugi to coś przeciwnego. Autorka ma potencjał i potrafi go wykorzystać. Dodatkowo ma niezbyt wyszukany styl pisania. Pisze prosto, a zarazem potrafi zabrać czytelnika do świata, który stworzyła. Co więcej, mogę potwierdzić fakt, że Carmack nie brakuje poczucia humoru, o czym sama się przekonałam.

Gdybym napisała, że książkę przeczytałam szybko, byłoby to duże niedomówienie. Ja ją wręcz pochłonęłam i na kilka godzin, całkowicie odleciałam. Nie byłam w stanie przestać czytania, a gdy już czytałam ostatnią stronę, byłam rozczarowana i zasmucana, że to już koniec. Przez tych kilka godzin spędziłam bardzo miło czas.

Książka tak naprawdę niewiele różni się od powieści tego typu. Młodzi ludzie borykają się z problemami i wkraczają w dorosłość. A jednak dwójka głównych bohaterów, naprawdę jest rewelacyjna. Utwór w pewnych momentach jest zbytnio wyidealizowany, ale przymknęłam na to oko.

Co też mogę jeszcze napisać. "Coś do stracenia" to książka, która podobała się, ale nie zachwyciła. Natomiast "Coś do ukrycia" - zakochałam się w niej. Utwór jest dużo bardziej dojrzały i dopracowany. Bohaterowie są barwniejsi i bardziej realistyczni. Czytając miałam wrażenie, że biorę udział w wydarzeniach, a nie tylko jestem obserwatorem.  

"Coś do ukrycia" to książka, która niespodziewanie wkradła się do mojego serca. Sięgając po nią, nie spodziewałam się, że tak mocno wbije się we mnie, tym bardziej, że pierwsze spotkanie z autorką nie było, aż tak rewelacyjne. Książka nie przypadnie wszystkim go gustu, ale zdecydowanie większa liczba czytelników zakocha się w bohaterach. Tak jak ja. 
Polecam.

Wcześniejszy tom.
COŚ DO STRACENIA

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Klucznik
Czytam opasłe tomiska (368)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3.3