Przed świtem na podstawie powieści S.Meyer.
czas trwania: 1 godz. 57 min.
gatunek: horror, romans
premiera: 18 listopada 2011 (Polska) 30 października 2011
(Świat)
reżyseria: Bill Condon
scenariusz:Melissa Rosenberg
„Przed świtem” jest to już czwarta i ostatnia część sagi „
Zmierzch”, którą producenci zdecydowali się podzielić na dwa filmy. Pierwsza
miała swoją polską premierę 18.11.2011r. Drugie wyznaczona jest na 16.11.2012r.
Pomimo że śledzę losy głównej bohaterki Beli (K.Stewart), wampira Edwarda (R.Pattinson) i wilkołaka Jacoba (T.Lautner) od dłuższego czasu, to po obejrzeniu wcześniejszej ekranizacji pt. „Zaćmienie”, nie byłam w pełni zdecydowana, czy wybrać się na kolejną cześć. Nie chciałam się dalej rozczarować. Zwyciężyła jednak ciekawość, która okazała się silniejsza.
Myślałam, że znając treść książki nie zostanę już niczym zaskoczona. Okazało się, że się pomyliłam.
Już sam początek mnie zaskoczył. Nie było w nim romantyzmu,
było coś lepszego. Zostało pokazane prawdziwe oblicze Edwarda – wampira, który
miał swoją mroczną przeszłość.
Kolejnym zaskoczeniem był ciekawie ukazany sen Beli, który
miała przed ślubem. Przedstawiono go w sposób przerażający, a jednak miał
niesamowity urok. Było jeszcze wiele takich fragmentów.
Zażarta dyskusja wilkołaków, pierwsze sceny łóżkowe, piękno
wyspy, na której bohaterowie przeżywali miesiąc miodowy, poród Beli, te sceny tworzyły klimat zachwytu pomieszanego
z zaskoczeniem. Radości pomieszanej ze smutkiem.
Wpatrywałam się w
duży ekran starając się nie mrugać, aby czasem nie ominąć czegoś ciekawego,
ważnego lub zaskakującego. Jednym słowem oglądałam jakbym była pod wpływem
czarów.
Może tyle jeśli chodzi o treść. Moją uwagę przykuła także
gra aktorów.
Tym razem nie wyczułam
sztuczności w ich zachowaniu. Może jedynie w scenie gdzie Bella prowadzona do
ołtarza wyrażała swój strach. Poza tym ich zachowanie było dość swobodne, pełne
zwykłych, naturalnych odruchów.
Charakteryzacja Beli udana – naprawdę wyglądała
przerażająco, będąc w ciąży, podczas porodu na stole operacyjnym. Ciekawie
pokazano przemianę głównej bohaterki w wampira. Wychudzone, zniszczone ludzkie
ciało nabierające pięknych, wampirzych rysów. Ukazano gojenie się ran,
znikające siniaki i efekt zaskoczenia, gdy otworzyła oczy. Tym razem nie
unikano krwi. Było jej aż w nadmiarze.
Ekranizacja ma jeszcze jedną istotną cechę.
Film można podzielić na dwie części. Pierwsza jest
przepełniona radością i komizmem. Początek jest pełen rozśmieszających dialogów
i zabawnych zachowań wszystkich bohaterów. Widz ma możliwość odprężenia się,
chwilowego zapomnienia o tym co ma się zdarzyć ( niestety filmy na podstawie
książek mają ten minus, że widz zna bieg wydarzeń). To także było zaskoczeniem.
Druga część jest pełna smutku, wewnętrznego rozdarcia
bohaterów, niepewności, a także walki pomiędzy członkami poszczególnych rodzin.
Gdybym oglądała te sceny w domu, łzy splunęły by mi po
policzkach. W sali pełnej obcych ludzi wolałam zadusić oznaki smutku czy wzruszenia.
Kolejna rzecz to dobry
wybór muzyki. Melodie znane ze „Zmierzchu” dane do ostatniej części stworzyły niewidzialną linę, która
łączy zarazem koniec jak i początek sagi. Fragmenty z poprzednich części także
przyczyniły się do spójności z ostatnią częścią.
Po obejrzeniu filmu zaczęłam się zastanawiać nad decyzją
producentów o podzieleniu fabuły na dwie
części, ale nie potrafię określić czy dokonali dobrego, czy złego wyboru. Z
jednej strony mieli możliwość pokazania dokładniej wszystkich wybranych scen, a
z drugiej zostawili widza w dużej niepewności. Do tego wybrali tak odległy
termin ostatniej już premiery z tego cyklu. Jak dla mnie jest to największym
minusem podziału.
Podsumowując efekty pracy aktorów i producentów uważam, że w
dużej mierze spełnili oczekiwania widzów i fanów Sagi. Film mnie zaskoczył,
zaciekawił, a także sprawił, że gdzieś w środku obudziła się moja romantyczna
natura.
Nie jestem w stanie określić czy przeciwników Sagi film
zaciekawi, ale zwolennicy nie powinni być rozczarowani.
Cóż mi pozostało z niecierpliwością czekać na kolejną
premierę i zakończyć przygodę z bohaterami Sagi.
Miłego oglądania.