Autor: Peter V. Brett Wydawnictwo: Fabryka słów Premiera: 2013 Tom.II Moja ocena: -3/6 |
Żeby wygrać wojnę, trzeba stoczyć walkę z sobą.
Świat, w którym nocą ludzkość chroni się przed atakiem demonów, a dzień przynosi rozgrywki polityczne i walkę o władzę.
Tylko dwóch mężczyzn może stanąć na drodze Otchłańcom. Jednego z nich wspiera kobieta z nożem. źródło
Dość ociężale zabierałam się do sięgnięcia po drugi tom "Wojny w blaski dnia", jednak jest to zrozumiale w przypadku, gdy pierwszy tom rozczarował czytelnika.Świat, w którym nocą ludzkość chroni się przed atakiem demonów, a dzień przynosi rozgrywki polityczne i walkę o władzę.
Tylko dwóch mężczyzn może stanąć na drodze Otchłańcom. Jednego z nich wspiera kobieta z nożem. źródło
Co też nowego wydarzyło się w życiu bohaterów?
Ludzie przygotowują się do Nowiu i walki z demonami. Gdy ten czas nadchodzi, demony okazują się dużo silniejsze i przebieglejsze. Losy ludzi wiszą na włosku...Czy przetrwają Nów?
Nadszedł także czas na walkę dwóch dawnych przyjaciół, gdyż Wybawiciel może być jeden. Który z nich okaże się silniejszy; Arlen czy Jardir?Będąc jeszcze przy treści, pragnę wspomnieć, że autor walkę podczas Nowiu przedstawia obrazowo i szczegółowo. Jako, że jest to dość długi etap, nie łączy walki Krasjan z walką Zakątka - obie obrony krain przed demonami przedstawił oddzielnie. Dlatego też podczas czytania miałam wrażenie, że tom został podzielony na dwie części. Nie będę jednak ukrywać, że nie są one nadto odkrywcze, wiele elementów się powtarza. Poza tym brakuje dynamicznej akcji, ale o tym za chwilę.
Jedynym etapem powieści, który mnie zainteresował, było zakończenie. Oczywiście zastanawiałam się, który z domniemanych Wybawicieli okaże się tym prawdziwym, a co za tym idzie silniejszym.
Wracając do treści - tak jak w poprzednim tomie, tak teraz autor słabo zaskakuje, oszczędza się w dynamicznej akcji, nie potrafił wciągnąć mnie do swojego świata. Autor przede wszystkim dba o szczegóły, które nie zawsze mają znaczenie, często je powtarza i niepotrzebnie przypomina. Dodatkowo nie skupia się na akcji, jego celem jest psychika bohaterów. Bardzo obrazowo przedstawia ich myśli, plany i knowania.
Kolejny minus to imiona bohaterów. Często są długie, dość trudne, ale i bardzo podobne do siebie. Niestety chwilami odczuwałam mętlik i myliłam postacie.
Dodatkowo uczestnicy wydarzeń często wydawali mi się bardzo sztuczni i bezbarwni; brakowało im życia, krzepy i osobowości.
Treść jak dla mnie ciągnęła się w nieskończoność. Czytanie było nużące, ale na szczęście nie męczące, autor ma lekkie pióro. Jednak przeskoki - zmiany narratorów- czasem mu nie wychodzą, są odczuwalne i czasem tworzą mętlik - jednym słowem gubiłam się. Najpierw czytałam o myślach jednego bohatera, a za chwilę ni z gruszki, nie z pietruszki, jestem w głowie drugiego.
"Wojna w blasku dnia II" tak jak jej poprzedniczka, niczym mnie nie urzekła. Być może jest odrobinę ciekawsza, ze względu na większy udział demonów w treści. Książka ma ponad pięćset stron, ale omijając wiele niepotrzebnych elementów, wydarzenia zmieściłyby się w połowie.
Niestety ani historia, ani bohaterowie nie przypadli mi do gustu.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam fantastykę
Klucznik