Teddy Cannon nie jest typową dwudziestokilkuletnią kobietą. Owszem, jest zaradna, bystra i pokręcona. Ale potrafi też z niesamowitą precyzją czytać ludzi. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest prawdziwym medium.
Kiedy seria złych decyzji prowadzi Teddy do wpadki z policją, interweniuje tajemniczy nieznajomy. Zaprasza ją do złożenia podania do instytutu dla mediów, placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco, gdzie studenci są szkoleni niczym pracownicy Delta Force: uczelnia ta jest konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna. Studenci uczą się tam telepatii, telekinezy, umiejętności śledczych i taktyki SWAT. A jeśli przetrwają szkolenie, kontynuują służbę na najwyższych szczeblach władzy, wykorzystując swoje umiejętności do ochrony Ameryki i świata.[opis wydawcy- fragment]
Wydawnictwo: Uroboros Premiera: 29.01.2020 Cykl: Instytut / School of psychics (tom 1) Stron: 461 |
Może, to co napisze wyda się dziwne, ale wierzę w istnienie duchów, wierzę w siły nadprzyrodzone, wierzę w parapsychologię...Dlatego uwielbiam wszystkie wątki związane z tymi zagadnieniami, dlatego jestem fanką filmów o mutantach, dlatego "Instytut" okazał się dla mnie bardzo fajną, wciągającą powieścią.
Zacznę od głównej bohaterki Teddy dwudziestocztero-latki, która jest zabawna ale i bardzo pokręcona. W swój dziwaczny sposób wzbudza sympatię i prawie od początku trzymałam za nią kciuki. Jak się okazuje jest telepatką astralną i telekinetyczną, jednak nim okiełzna swoje umiejętności musi przejść naukę/szkolenie. Na uczelni, do której trafia, zaprzyjaźnia się z grupą osób o podobnych zdolnościach. W takcie semestru dochodzi do kilku rzeczy, które sprawiają, że Teddy zaczyna prowadzić swoje małe śledztwo...
I co odkryje? Bardzo dużo ciekawych informacji...
Powieść napisana jest lekkim i plastycznym stylem. Poza tym jest bardzo klimatyczna, łączy w sobie kilka gatunków i elementy, które bardzo lubię:
- miejsce akcji - uczelnia
- tempo - umiarkowane
- bohaterowie - zróżnicowani
Fabuła jest rozbudowana, dynamiczna...chwilami lekko przewidywalna (niestety starych wyjadaczy książek trudno zaskoczyć)...Często trzymająca w napięciu. Wątki detektywistyczne sprawiają, że bohaterka często ryzykuje, a jak jej sytuacja nie jest stabilna, wówczas odczuwa się o nią niepokój. Co chwile Teddy igrała z ogniem, a to groziło odkryciu jej planów.
W zakamarkach tli się wątek romantyczny, który mam nadzieję, że w kontynuacjach będzie bardziej rozbudowany.
W trakcie czytana odczuwa się prawdziwą literacką przygodę. Czytając nie miałam ani jednego momentu, który by mnie znudził...akcja przez cały czas trzyma tempo, zaciekawianie fabułą blokuje przerwanie czytania.
Powieść jest powiewem świeżości pośród książek tych dostępnych na rynku. Nie jest szablonowa, nie jest podobna do innych...ma w sobie to "coś" co powinna mieć dobra opowieść.
Opisana historia jest przemyślana, dobrze skonstruowana. Wydarzenia są chronologiczne dzięki temu nie odczuwa się zamętu.
Zakończenie powieści jest najbardziej przytłaczające. Tak wiele pytań zostaje w głowie, na które twórczyni/twórca nie daje odpowiedzi. Zostawia czytelnika z apetytem na kontynuację...dając nadzieję na jeszcze lepszy kąsek.
"Instytut" w moim odczuciu, to bardzo dobra powieść wprowadzająca do nowego cyklu. Do serii, w której odkrywa się możliwości mózgu, ale także ludzi, którzy pragną je wykorzystać. To historia bez barier wiekowych, łącząca w sobie kilka gatunków literackich. Czytanie jest relaksujące ze szczyptą niepokoju i dużą dawką zaciekawienia.
Powieść przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Uroboros