Wydawca - Świat książki
Okładka - miękka
„Ta kapitalna parodia Zmierzchu…” – tak brzmi początek jednego ze zdań, jakie można przeczytać na odwrocie książki pt. „Zmrok”. Taka zachęta nie jednego czytelnika może skusić do sięgnięcia po utwór.
Jako że nigdy wcześniej nie czytałam parodii w postaci książkowej, zaciekawiona postanowiłam kupiłam utwór.
Autor był dla mnie nieznany, więc skorzystałam z pomocy Internetu. Przeszukując strony jakie wskazała przeglądarka dowiedziałam się, że Harvard Lampoon to nie autor, tylko najstarsze pismo (wydawnictwo) satyryczne na świecie. To właśnie tam powstała najbardziej znana parodia „Władcy Pierścienia”. Sam ten fakt wzbudził we mnie nadzieję na ubaw po pachy.
Oprócz informacji o wydawnictwie, natrafiłam na kilka zniechęcających do czytania recenzji. Niedowierzałam, że tak pięknie opisany utwór, może być tak krytykowany.
Jak się jednak okazało książka mnie rozczarowała, zirytowała, a recenzje były słuszne.
Główna bohaterka Belle Goose uważa się za najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczynę, w której kochają się wszyscy chłopcy. Jej największym marzeniem jest odnalezienie wampira, którego ukąszenie ma zrobić z niej istotę nieśmiertelną. Kiedy spotyka Edwarta Mullera – chłopaka zachowującego się w sposób bardzo dziwny, wytykanego palami przez innych uczniów, żyjącego w swoim świecie – wierzy, że jaj marzenia się spełnią. Edwart przez długi czas nie wyprowadza Belle z błędu.
Prawdziwym wampirem okazuje się jednak Joshe, który wprowadza zamęt w głowie bohaterki.
„Zmrok” to ścisłe trzymanie się biegu wydarzeń jakie miały miejsce w Zmierzchu, jednak w sposób dość chaotyczny. Czytając miałam wrażenie, że książkę pisało kilku autorów i niektórzy z nich, nie w pełni orientowali się w wydarzeniach sagi.
W trakcie czytania miałam nieodparte uczucie, że satyra wyśmiewa nie tylko znaną na całym świecie książkę, ale także jej fanów.
Pomimo że utwór jest krotki (156 str) to jego czytanie można porówna do maratonu. Do końca brnie się resztkami sił.
Kolejnym minusem jest fakt, że książka jako satyra miała rozśmieszać, bawić, a wręcz drażni, irytuje.
Utwór miał być „sagą Zmierzchu na wesoło” a wyszła totalna klapa.
Jedynymi osobami, którym „Zmrok” może przypaść do gustu, to przeciwnicy sagi, ale i tego nie jestem pewna. W Internecie można odszukać ciekawsze i bardziej zabawne teksty wyśmiewające „Zmierzch”.
Książka nie dość, że nie przypadła mi do gustu i według mnie nie powinna ujrzeć światła dziennego, to także zniechęciłam się do tego wydawnictwa, któro wydało utwór.
Do tego utwierdziłam się w przekonaniu, że opis wydawcy na odwrocie książki, czasem bywa ciekawszy niż utwór, do której ma zachęcać.
Nie wierzyłam, że kiedyś trafię na książkę, o której napiszę – Szkoda czasu na jej czytanie – a jednak „Zmrok” to taki utwór.
Nie zachęcam do sięgania po książkę.