Autor: Colleen Hoover Wydawnictwo: Otwarte Premiera: 2016 Stron: 331 |
"November 9" to kolejny utwór autorki, który zapewne zostanie w mojej pamięci na długo, ale któremu przyznać mogę tylko osiem punktów. Dlaczego?
Bohaterowie wzbudzili moją sympatię, ale niestety często mnie irytowali. Ich zachowanie, brak wyjaśnień, dziwny układ i inne czynniki miały wpływ na to, że ta powieść mnie nie powaliła na kolana.
Ben i Fallon to dwie poranione duże. On, bo źle ocenił sytuację i zrobił coś, co nie powinien. Wyrzuty sumienia nie pozwalają mu żyć normalnie. Ona miała przed sobą karierę aktorki, ale pożar i blizny zewnętrzna jak i wewnętrzne zniszczyły jej plany.
Spotykają się przypadkiem, spędzają ze sobą kilka godzin i obiecują sobie, że przez pięć lat będą się spotykać 9 listopada w umówionym miejscu, przez ten czas nie będą się kontaktować. Ona ma cieszyć się życiem, spełniać marzenia. On ma pracować nad powieścią, w której głównymi bohaterami są Ben i Fallon.
Mijają lata, kolejne spotkania, rodzą się uczucia, tajemnice wychodzą na światło dzienne...
Czy Ben i Fallon doczekają się szczęśliwego zakończenia?
Hoover stworzyła koleją ciekawą, pełną emocji powieść, która wciąga niczym wir, ale tym razem mniej zachwyca.
Powieść wzbudza wiele emocji, gdyż pisarka porusza różne tematy, tematy, które same w sobie wzbudzają smutek. Dodając do tego parę poranionych bohaterów wychodzi nam ciekawy obraz.
Jednak ten obraz jest widziany z daleka. Literatka fabułę rozciągnęła na kilka lat, ale nie przestawiła - nawet w skrócie - życia bohaterów przez minione lata. Pisarka opisała tylko jeden dzień z każdego roku - dzień spotkania. W tym dniu bohaterowie w minimalnym stopniu zdradzali co się z nimi działo.
Wyjątkiem jest końcowy etap powieści. Hoover w tej części zdradza "zadrę" Bena, która go niszczy.
Powieść skupia się bardziej na wewnętrznych przemyśleniach i rozterkach bohaterów. Pisarka zastosowała dwufazową narrację. Dzięki temu czytelnik ma wgląd w umysły i lęki bohaterów.
Książki Hoover są dla mnie hipnotyzujące. Biorąc jej powieść do ręki nie potrafię przerwać czytania. Tak samo było i tym razem. Czytanie zakończyłam wraz z ostatnią stroną. Kolejny raz odczułam żal, że historia tak szybko dobiegła końca. Kolejny raz odczułam też niedosyt.
Jeśli chodzi o styl pisania autorki - z każdą książką jest coraz lepszy. Literatka potrafi przykuć uwagę czytelnika, potrafi wywołać emocje, potrafi czarować piórem.
Na temat tej powieści przeczytałam wiele recenzji, pełnych ochów i achów. Przeważając część czytelników ocenia ją na dziesiątkę...cóż być może zależy to od wieku czytelnika.
Dla mnie wyjątkowo, ta historia jest najmniej realistyczna ze wszystkich powieści tej pisarki. Mam wrażenie, że fabuła jest też najbardziej przewidywalna. Być może to też miało wpływ na moje odczucia.
Pomimo tych wad i tak uważam, że warto sięgnąć po powieść.
"November 9" jest bardzo dobrą powieścią, która wywołuje wiele emocji.
Jest to książka o przeznaczeniu, miłości i przebaczaniu.
Jest to książka, której warto poświęcić czas.