Pasja staje się obowiązkiem, gdy przestajemy robić coś, co do tej pory sprawiało nam przyjemność, a robimy to, bo musimy. W moim przypadku odczułam tą radykalną zmianę, gdy rozpoczęłam kilka współprac z wydawnictwami. Fakt, dostaje się książki, ale w zamian ma się obowiązek ich przeczytania i opisania swoich odczuć. W określonym czasie musisz wywiązać się z zobowiązania. Czasem nie jest to łatwe. Raz w jednym miesiącu dostałam 10 egzemplarzy recenzenckich - Fajnie nie - do czasu, gdy każdą wolą chwilę musiałam spędzić na czytaniu owych pozycji. Nie ważnie czy mi się podobały, czy nie - obowiązek.
Gdy zaczynam czytać książkę na ogół ją kończę, ale na półce mam dwie pozycje, do których nie jestem w stanie powrócić. Moja sprawa czy to zrobię, czy nie. Jadnak, gdy biorę za zadanie przeczytania książki recenzenckiej, nie mam takiego wyboru. W końcu doszłam do wniosku, że czytanie zaczyna mnie przytłaczać, a nie sprawiać przyjemność. I tak w bardzo prosty sposób moja pasja przerodziła się w obowiązek. Tak więc nie podejmuje kolejnych współprac, egzemplarze wybieram sporadycznie... Raczej wolę coś robić dla przyjemności, a nie z obowiązku. Gdy brakuje mi czasu, wiem, że nie gonią mnie terminy i książkę mogę czytać - miesiąc, dwa lub wcale do niej nie wracać.
A jak Wy sądzicie... - Kiedy pasja staje się obowiązkiem?
Post pojawił się także na blogu:
Pauliny
Recenzje Kiti