Autor: Laura Gallego Wydawnictwo: Deeams Premiera: 2013 Moja ocena: +3/6 |
Książka "Tam gdzie śpiewają drzewa" była swego czasu dość popularną pozycją na blogach. Oczywiście, skuszona pozytywnymi opiniami w owym czasie ją kupiłam. Nie mogłam jednak przez długi okres się przemóc, aby ją przeczytać. Jakiś czas temu na jednam z blogów - niestety nie pamiętam na którym - przeczytałam, że książka jest przereklamowana...cóż tak mnie to zaintrygowało, że już jestem po lekturze.
Co mogę napisać o książce. Główną bohaterką jest dość młoda dziewczyna - szlachcianka, jednak autorka obdarzyła ją "dorosłymi" cechami. Księżniczka przekształca się w nieposkromioną wojowniczkę, która walczy o swoją własność jak i o miłość...Akcja odbywa się w przeszłości, jednak trudno określić jej czas.
Narracja obejmuje przede wszystkim Viane, jej przemyślenia, odczucia, plany oraz przedstawiane wydarzenia, widziane są jej oczami. Czy są ciekawe? Jak dla mnie - niezbyt. Na początku może się wydawać, że akcja będzie bardziej dynamiczna, pełna baśniowych stworzeń...lecz takie elementy to tylko małe fragmenty. Całość skupia się na pokonaniu barbarzyńców i odzyskaniu ziem przez ich prawowitych właścicieli. Jest kilka ciekawszych momentów, ale i one nie ratują powieści.
Głównym i być może ważnym elementem jest to, że treść jest pouczająca - pokazuje zachowanie ludzi podczas rożnych życiowych przeciwności - od zdrady, śmierci po miłość i oddanie.
Nie da się ukryć, że czytanie i poznawanie treści jest szybkie. Język autorki nie jest ani młodzieżowy, ani prosty - jest barwny, czasem z humorem. Powieść dopieszczona jest pod względem opisów miejsc, ludzi jak i czynności, bardzo łatwo wczuć się w historię, jednak to wszystko spowalnia i rozwleka niepotrzebnie treść. Kreacja bohaterów, dialogi, a momentami fabuła jest płytka, sztuczna, mało realna
Powrócę jeszcze do tempa wydarzeń, które rozgrywają się bardzo wolno. Czytanie nie nuży, ale także nie porywa, nie zachwyca jest raczej spokojne, mało emocjonujące - czyta się, bo się czyta... Niby przez całą treść, coś się dzieje, ale jakoś nie bardzo, to się odczuwa.
Książkę "Tam gdzie śpiewają drzewa" przeczytałam, ale mnie nie zachwyciła, ba nawet rozczarowałam się treścią. Patrząc na okładkę, która jest bardzo klimatyczna, spodziewałam się opowieści pełnej magi i tajemniczych istot, a dostałam walkę banitów o swoją własność i wolność. Patrząc na opis, spodziewałam się dynamicznej, zawziętej walki, uporu i wiary, a dostałam mały bunt. Książka mnie nie zachwyciła i raczej na długo nie zostanie w mojej pamięci. Przyznam racje autorce bloga, która stwierdziła, że książka jest przereklamowana. Też tak uważam.
SPRZEDAM