Autor: Adam Silvera Wydawnictwo: Czwarta strona Premiera: 15.02.2018 Stron: 400 |
Jesteśmy też osobami z wrodzonymi skłonnościami, nie zawsze ich chcemy, ale tacy już jesteśmy.
A gdyby była szansa na zapomnienie straszliwszych chwil, które się przeżyło? A gdyby dzięki cudownemu środkowi, można zmienić swoje orientacje?
A gdyby... Odważylibyście się, na to, aby ktoś grzebał w waszych wspomnieniach?
Adam Silvera w swojej debiutanckiej powieści poruszył wiele istotnych zagadnień i choć na początku nie bardzo wiedziałam o co chodzi, zakończenie okazało się refleksyjne. "Raczej szczęśliwy niż nie" nie jest książką, którą można ocenić, jest to powieść wzruszająca, pouczająca a zarazem szokująca. Jest to książka realistyczna...pokazująca niestety te mroczne strony życia i ludzkiej egzystencji.
Nim rozbiorę powieść na czynniki pierwsze opisze o czym jest.
Aaron po samobójczej śmierci ojca nie może dojść do siebie, nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Nawet próbuje się zabić.
Choć ma grono przyjaciół, kochającą dziewczynę coś go gnębi. Gdy Genevieve wyeżdza na obóz Aaron zaprzyjaźnia się z Thomasem...Im ich przyjaźń bardziej się zacieśnia tym mocniej Aaron jest pewny, że woli mężczyzn od kobiet. Ten fakt go nie przeraża do momentu, aż Thomas odrzuca jego zaloty, gdyż nie jest gejem.
Od tej pory Aaron pragnie zapomnieć. Jest instytucja, która wymazuje wspomnienia...
Aaron jest zdecydowany poddać się zabiegowi, ale wcześniej zostaje zaatakowany przez swoich przyjaciół...i odzyskuje wspomnienia, które zostały mu zamazane wcześniej?
Czy Aaron pogodzi się ze swoim losem, swoją orientacją? Czy jego życzenie o wymazaniu pamięci zostanie spełnione?
Streszczenie przedstawiłam dość jasno, a to dlatego, że Ja sięgając po powieść nie spodziewałam się tego co dostałam. Opis z okładki jest niejasny.
Początkowo nie miałam pojęcia co chce przekazać autor...Literat opisał życie nastolatka na osiedlu. Zabawy z przyjaciółmi, spotkania z dziewczyną, sytuacje rodzinną.
Niestety nie odnalazłam się w tej części powieści, byłam nawet znudzona.
Co tu dużo mówić ten etap jest trochę nudny, ale ma znaczenie w ostatecznym rozrachunku i nie wolno go pomijać.
Najbardziej rozjaśniającą częścią jest trzecia tura, gdy Aaron choć już raz miał unicestwioną pamięć, bo nie chciał być gejem, jego natura była nie do wymazania. Po kilku tygodniach i tak dała o sobie znać. Wystarczył tylko bodziec.
Tak więc pomimo prób niektóre nasze cechy są nie do pokonania.
Na początku nie lubiłam Aarona, wydał mi się dziwny, mało ciekawy. Jednak nim dobrnęłam do końca, strasznie mi go było żal. Bohater wycierpiał się, choć nie miał wpływu na to jaki jest. Próbował zmienić swoją orientację, ale to nic nie dało.
Tak, powieść w drugiej połowie skupia się na zmaganiach osób o innej orientacji seksualnej.
Autor pokazał jak takie osoby starają się ukryć swoje upodobania, jak swoje potrzeby zarzucają na rzecz dobrego traktowania, jak boją się o siebie.
Ja jestem osobą tolerancyjną i w trakcie czytani miałam ochotę rozszarpać kilka postaci, których zachowanie było straszne, ale niestety takie osoby żyją i nie ma na nich bata. Niestety w moim otoczeniu jest wiele osób, które są takimi "słupami". Nie są tolerancyjni i właśnie przed takimi sadystami ( nawet takimi co ranią słowami) wiele osób żyje w cieniu, w ukryciu.
Powieść napisana jest banalnie prostym stylem. Czytanie jest ekspresowe, gdy już dojdzie się do konkretnych zdarzeń. Wydawnictwo otoczyło książkę też barwną oprawą.
Trudno jest mi pisać o fabule tej powieści, gdyż nie jest to utwór do oceniania. Jest to książka, po którą może sięgnąć każdy niezależnie od wieku, koloru skóry, orientacji seksualnej czy religii. Po jej przeczytaniu niech poświęci chwilę na rozmyślenia...nad zastanowieniem się czy można krzywdzić innych, za to że są jacy są...Z drugiej zaś strony, powieść także nakierowuje myśli nad zastanowieniem się nad sobą...Czy akceptuje się takim jakim jestem?
Czy za wszelką cenę warto zapominać kim się jest i co się przeżyło?
Cóż Aaron nie wyszedł na tym za dobrze...
Opinia o fabule jest trochę chaotyczna, ale jeden dzień poświęciłam na czytanie a drugi na rozmyślaniu o książce i o tym jak zlepić konkretne zdania. Przebudziła się moja natura Filozofa, ale z drugiej strony jak można krytykować czy zachwalać coś na co nie mamy wpływu...Możemy tylko ulepszyć siebie - poprzez krytykę swojego rozumowania.
Nie wiem czy wam się będzie podobać, ale od siebie zachęcam do poznania historii Aarona.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa CZWARTA STRONA
Ps. W takiej niebieskiej, proszkowej otoczce otrzymałam książkę. Jako, że koperta w trakcie dostarczania została uszkodzona, na poczcie musiało im się zrobić niebiesko :)