Dziś przychodzę do Was z kolejną produkcją azjatycką. "Always" to film koreański. Tym razem zdecydowałam się na romans, a nie melodramat, gdyż chciałam odsapnąć od smutnych opowieści. "Always" w przeważającej części jest pozytywną, romantyczną opowieścią, ale jest pełna poświęceń. Pokazuje jaka powinna być miłość...
Cheol Min to były bokser z kryminalną przeszłością próbujący na nowo ułożyć sobie życie. Przypadkiem poznaje niewidomą Jeong Hwa, która straciła wzrok w wypadku kilka lat wcześniej. Razem starają się uporać ze swoimi traumami, poznają się coraz lepiej i zakochują się w sobie. Sprawy komplikują się, gdy on odkrywa, że miał związek z jej wypadkiem, a ona otrzymuje bardzo kosztowną szansę na odzyskanie wzroku.[opis wydawcy]
Początkowo fabuła jak fabuła. Dwoje ludzi spotyka się przypadkowo...Ona niewidoma, On odludek. Z dnia na dzień ich związek zaczyna nabierać tępa, są szczęśliwi i trach...przeszłość do nich wraca. Cheol, robi co uważa za słuszne, chce naprawić błąd z przeszłości....Jeong odzyskuje wzrok...ale cena jest wysoka.
Dwoje ludzi, którzy odnaleźli w życiu namiastkę szczęścia, która im została odebrana Poświęcenie, bezinteresowność...czy są bezowocne?
Najbardziej wzruszające jest zakończenie. Serce mi się krajało, gdy patrzyłam na Cheola, na jego poświęcenie, smutek, samotność, bezradność...jednak karma potrafi też być łaskawa i za dobroć też dostaje się dobroć.
Jeong dostała drugą szansę, jej dobroć, wierność też zostały nagrodzone...choć niewiele brakowało, aby straciła to na co czekała.
108 min niesamowitej historii. która nie powala na kolana, ba nawet przypomina wiele innych produkcji, ale jest w niej ta iskierka, która pokazuje, że mrok potrafi być rozjaśniony przez uczucia, którym trzeba się poddać.
Kolejny raz nie zawiodłam się na azjatyckiej produkcji.
Polecam.
Ps. Czasem trafiają się też nieudane filmy, ale o tym może innym razem.