Autor: Katarzyna Gondek Wydawnictwo: Świat książki Premiera: 2013 Gatunek: psychologia/literatura współczesna |
Każdy człowiek, w którymś momencie pęka, zamyka się w sobie, wówczas mówimy, że ta osoba jest w depresji, a nawet, że straciła rozum...Jedni chwytają życie za rogi i idą dalej, ale są i tacy, którzy przez lata żyją na "Tamtym świecie". Jako przykład autorka daje Nor(m)ę - małą dziewczynkę...
Nor(m)a jest bardzo zagubionym dzieckiem, ojciec pije, matka za dużo pali, koledzy w klasie traktują dziewczynkę jak intruza. Nor(m)a pokrewną dusze odnajduje w umierającej babce, która opowiada jej niesamowite historie. Dziewczynka pragnąca lepszego życia, postanawia odwiedzić swoje wnętrze oraz inny świat...Życie "tam" jest łatwe, ale kiedyś trzeba wrócić.
Gondek w swojej powieści balansuje na wielu płaszczyznach ludzkiej osobowości. Tematem przewodnim (tak mi się wydaje) jest wolność oraz odnalezienie siebie. Kłopoty przyczyniają się właśnie to tego, że czasem człowiek zatraca się w nich i odnajduje w wyimaginowanej rzeczywistości. Jednak z każdego miejsca, trzeba kiedyś powrócić. Na ten temat mogłabym dużo pisać, a to nie moje zadania. Właśnie taką trochę fantastyczną rzeczywistość odnajdujemy w powieści. Podczas czytania czułam się jak schizofrenik...może wszyscy (po części) jesteśmy chorzy?
Utwór podzielony jest na trzy etapy. Pierwszy obejmuje Nor(m)ę jako zagubione dziecko, które poznaje historię o Tamtym świecie i pragnie go poznać bliżej. Drugi etap, to wydarzenia obejmujące właśnie tamten - wymyślony świat, a trzecia część to powrót do szarej rzeczywistości, do życia i do nauczenia się, jak w nim funkcjonować.
Tak jak wspominałam na początku, utwór jest strasznie pokręcony. Przez większość stron czytałam, wiedziałam co się dzieje, ale i tak miałam w głowie kołowrotek. Całość nie miała sensu - dopiero końcowy etap trochę mnie oświecił.
Książka nie jest łatwa, trudno mi też ją oceniać, gdyż pomimo swojego pokręconego schematu, to o czym pisze Gondek ma sens - trzeba tylko bardziej wgłębić się w przesłanie. Lekkie pióro autorki jest zaletą treści, dzięki niemu dotarłam do końca, a było naprawdę ciężko. Dodatkowo osoby bardzo religijne mogą czuć się oburzone, ze względu na nietypowe przedstawienie Boga czy Jezusa.
Autorka "Horroru Vacui" porusza bardzo ważną tematykę, jednak schemat, styl oraz sposób tworzenia treści nie każdemu przypadnie do gustu. Ogólnie całość po dogłębnej analizie - podoba mi się, ale brnięcie przez ponad dwieście stron - jest nużące, męczące i ma się ochotę odłożyć i nie kończyć książki. A to jest największy minus utworu.