Autor: Colleen Hoover Wydawnictwo: Otwarte Premiera: 2016 Stron: 340 |
Była sobota, późne popołudnie. Wyrobiłam się przed czasem z zajęciami zaplanowany na ten dzień. Za oknem szaro, ponuro, deszczowo i zimno. Wygodnie siadam na moim ulubionym fotelu, biorę do ręki książkę "Ugly love" i zaczynam czytać...
"- Ktoś dźgnął cię, w szyje, moje dziecko. Otwieram szeroko oczy..."* i zatapiam się w treści...
Gdy przeczytałam ostatnią stronę byłam w szoku, bo nie wiedziałam kiedy, jak i gdzie minęło kilka godzin z mojego życia...Treść książki przeniosła mnie do świata Tate, sprawiła, że przez kilka godzin żyłam jej życiem...
Tate wprowadza się do brata - tymczasowo. Już pierwszego dnia na swojej drodze spotyka Milesa, ale to spotkanie jest bardzo dziwne. Chłopak jest kompletnie pijany, śpi pod drzwiami mieszkania, do którego Tate chce się dostać. Mało tego, gdy chłopak trochę przytomnieje, za wszelką cenę chce się także dostać do mieszkania brata Tate...
Ale to był początek...Tate szybko zaczyna odczuwać pociąg do Milesa, choć mężczyzna jest dziwny. Lody zostają przełamane, gdy Tate jej brat zabierają Milesa do rodziców na kolację...Tate i Miles uzgadniają pewne zasady - seks bez zobowiązań... Do czasu taki układ się sprawdza, ale Tate z czasem pragnie więcej, tym samym łamie zasady...Miles pod naciskiem pytań Tate przeżywa dramat, wracają wspomnienia...
Co takiego wydarzyło się w życiu Milesa, że nie chce więcej miłości? Czy Tate jest w stanie pokonać demony Milesa, czy wychowa sobie swoje?
"Ugly love" dodaję do listy, jako druga, ulubiona książka tej autorki - a przeczytałam prawie wszystkie jej powieści - i choć Hoover pisze bardzo zmiennie, ta powieść zasługuje na uwagę. Fabuła książki totalnie mnie zaczarowała, przeniosła do innego miejsca, innego czasu - całkowicie oderwałam się od rzeczywistości...
Tate jest bohaterką, której chwilami nie rozumiałam ale podziwiałam. Fakt, że zgodziła się na seks bez zobowiązań jest już dziwny w jej przypadku, ale to, że pozwalała sobie na zadawania ciosów prosto w serce było trudne do przetrawienia. Bardzo szybko poczuła coś do Milesa, choć wiedziała, że jej tego nie wolno - cóż, postawa tej bohaterki daje nadzieję na polepszenie czyjegoś życia - ale czy tak może być w realu.
Miles przeżył okropną tragedię, zaznaj najtragiczniejszej straty - był młody, tragedia wyryła na nim piętno. Wobec Tate zachowywał się niegrzecznie, ale oszukiwał także sam siebie. Jego losy poznajemy poprzez wstawki z przeszłości - specjalnie zarezerwowane przez autorkę rozdziały. Jaka tragedia go dotknęła dowiedziałam się na samym końcu - choć podczas czytania miałam wiele niedorzecznych domyśleń.
Polubiłam go, ale trudno mi się czytało, gdy zamykał się w sobie...
Hoover kolejny raz stworzyła piękną i dramatyczną historię, choć powieść nie odznacza się świeżością, wyraźnie widzi się szablonowy schemat, treść i tak wciąga niczym wir. Autorce udało się powołać do życia interesujących bohaterów, rozbudować fabułę w taki sposób, że historię przeżywa się wraz z fikcyjnymi postaciami. Gdy oni się cieszą - cieszyłam się z nimi, gdy byli smutni - i mnie ogarniała melancholia, gdy czuli się zranieni i ja odczuwałam ukłucie żalu. Autorka samym początkiem otworzyła szeroko drzwi i zaprosiła mnie do miejsca, które narodziło się w jej głowie, do historii, która mogła spotkać każdego z nas.
Powieść jest klimatyczna i pełna emocji. Tym razem autorka skupiła się przede wszystkim na dwójce głównych postaci, bohaterowie poboczni są mało znaczącym punktem w treści - z małym wyjątkiem.
Narracja obejmuje Tate, ale rozdziały poświęcone przeszłości i będące kluczem do tragedii Milesa są widziane i wypowiadane jego ustami.
Hoover jak to Hoover pisze prostym stylem, nie ubarwia treści niepotrzebnymi opisami, nie przytłacza drobiazgami. Fabuła rozwija się w odpowiednim tempie, czytanie jest pochłaniające i szybkie oraz...odrywa od ziemi.
Trudno jest mi pisać o tej książce, fabuła choć nie wyróżnia się zbytnio od innych książek tego typu, to jednak, coś w niej jest, bo bardzo zachłannie poznawałam losy Tate. Nie mogłam się oderwać od treści, która trzymała mnie jak magnes. W końcowym efekcie książkę skończyłam tego samego dnia (wieczora) w którym ją rozpoczęłam. Bohaterowie zostali zostali w mojej głowie jeszcze przez długi, długi czas...
Polecam powieść, choć mam świadomość, że nie wszyscy odbiorą ją w taki sam sposób jak ja. Ja jestem zachwycona, aż żal mi, że jestem już po lekturze.
* - początek powieści str.7, wyda. 2016
Pierwsza moja ulubiona książka tej autorki: Maybe Someday