Autor: Edyta Świętek Wydawnictwo: Replika Premiera: 2014 Strom: 364 |
Osoby, które od dawna śledzą mojego bloga wiedzą, że nie jestem fanką polskiej literatury. Jednak staram się sięgać po książki rodaków, daje im szansę, bo wierzę, że też są perełki, na które warto zwrócić uwagę. Kilku rodowitych twórców zyskało w moich oczach, byli też tacy, z twórczością których raczej więcej nie będę mieć do czynienia.
Ślepy los tym razem wybrał powieść Edyty Świętek "Cienie przeszłości", z którą postanowiłam się zmierzyć. A dlaczego akurat wybrałam tę książkę? Skusił mnie opis...
Karina zostaje napadnięta, pod wpływem upadku i mocnego uderzenia w głowę traci pamięć. Gdy trafia do szpitala nie wie kim jest. Wiktor, który odwiedza Karinę w szpitalu zdradza urywki z jej życia. Opowiada, że planowali wspólną przyszłość.
Policja prowadzi śledztwo w sprawie napaści. Okazuje się także, że ktoś zniszczył wszystkie rzeczy w mieszkaniu Kariny, ukradł jej samochód i wyczyścił konta.
Karina z czasem zaczyna odzyskiwać fragmenty przeszłości, ale nie widzi w nich Wiktora lecz innego mężczyznę.
Kim jest mężczyzna ze wspomnień? Kim tak naprawdę jest Wiktor? Oraz kim jest Karina?
Powieść Świętek czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie - i to jest największe zaskoczenie i największy plus.
Autorka zgrabnie tworzy wydarzenia, nie zanudza nadmiarem detali bardziej skupia się na dynamiczniejszej stronie wydarzeń oraz przemyśleniach bohaterów.
Karina - główna bohaterka nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. W sumie bardziej pasowała mi jej osobowość gdy miała amnezję, niż ta, którą poznałam przez opowieści innych postaci. Wiktor początkowo wzbudzał we mnie pozytywne odczucia, ale im dalej w treść tym one ulegały zmianie.
Adama polubiłam go od początku i żałuje, że tak mało miejsca literatka poświęciła tej postaci.
Powieść jest klimatyczna, dobra w czytaniu, nie nudzi. Autorka pisze lekkim piórem, potrafi zatrzymać uwagę czytelnika i choć efekt zaskoczenia jej nie wychodzi, to ogólnie powieść wypada dobrze. Naprawdę jestem bardzo zaskoczona wrażeniami po zapoznaniu się ze sposobem, w jaki tworzy pisarka. Przede wszystkim podoba mi się ta lekkość czytania, ta naturalność i ta nieobecność "cukierkowych" epizodów, dzięki temu opisane wydarzenia mają realistyczny wydźwięk.
Minusem fabuły jest przewidywalność. Bardzo szybko odgadłam jakie karty ukrywa autorka. Kto jest kim i jaki zapewne będzie finał.
Pomimo lekkich niedociągnięć i skromnych wad jestem zauroczona warsztatem pisarki. Bardzo przyjemnie czytało mi się tę powieść i czuje, że nie będzie to ostatnie spotkanie z twórczością tej pisarki.
Z mojej strony mogę zachęcić Was, abyście zmierzyli się z opisaną historią.