Autor: Katarzyna Misiołek Wydawnictwo: Muza Premiera: marzec 2017 Stron: 415 |
Często nie potrafimy docenić tego co mamy, dopiero gdy to stracimy, wówczas otwierają nam się oczy. Wybaczalna jest strata, na którą nie mieliśmy wpływu, ale jeżeli sami jesteśmy winni utraty czegoś dobrego?
Czy cena za chwile szaleństwa może być za wysoka?
Marzena ma kochającego męża, ale ma też kochanka, który daje jej odrobinę rozkoszy w łóżku. Kochanek jednak z czasem chce czegoś więcej niż tylko seksu, natomiast Marzena nie planuje zostawiać męża, ale ma w planach zakończenie romansu...jednak ciągle to odwleka. Kobieta coraz bardziej robi się nerwowa, zamyślona i odczuwa wyrzuty sumienia. Marzena odwiedza także forum dla osób zdradzonych... i tam dowiaduje się o ludziach, którzy zostali skrzywdzeni przez partnerów, którzy ich zdradzili.
Czy Marzena zerwie kontakty z kochankiem? A może mąż ją przyłapie na zdradzie? A może...rozwiązań może być wiele...ale czy są one dobre?
Katarzyna Misiołek w swojej powieści skupiła się na tematyce bardzo rażącej, ale na czasie. Zdrady...obecnie jest to już chyba plaga. W każdym związku prędzej czy później zapanuje nuda, zmęczenie, nie jedna osoba marzy o chwili zapomnienia...Jednak czy warto ryzykować utratę bliskiej osoby, rozpad małżeństwa, rodziny, zniszczenie komuś życia, dla kilku chwil rozkoszy?
Mam wrażenie, że autorka starała się odpowiedzieć na to pytania. I mamy chyba podobny pogląd na pewne sprawy, albo dobrze obserwujemy otoczenie.
Literatka nie skupiła się na początkowej fazie romansu, na tym co "dobre". Pisarka przeszła do rzeczy i skumulowała ostatnią fazę niewierności, czyli jej skutki.
Powieść w dużej mierze jest przestrogą, ostrzeżeniem, otwarciem oczu na pewne istotne i ważne aspekty zdrad, romansów.
Bohaterowie... polubiłam ich, nawet Marzenę, która jest tu czarną owcą. Zaskakującą postacią jest Aldona, matka, która nie radzi sobie z macierzyństwem, akurat tej postaci nie polubiłam. Patrycja - losy tej bohaterki są zaskakujące, a zakończenie wręcz szokujące. Ogólnie powieść zaopatrzona jest w wielu bohaterów i wiele interesujących, czasem dramatycznych wątków.
Czasem można mieć wrażenie, że autorka skacze wątkami, ale w moim odczuciu jest to pokazanie, że zdrada i sprawy z nią związane to jedno, ale trzeba też widzieć co się dzieje w otoczeniu.
Powieść czytało mi się bardzo dobrze i szybko, choć tematyka nie jest lekka a losy bohaterów trudne.
Literatka stworzyła powieść, która jest pełna realizmu, nie ma w niej naciągania faktów, ubarwiania. Pisarka nie stworzyła cukierkowej historii, ale opowieść o kobiecie, która nie potrafiła docenić tego co miała, która nie potrafiła wybrać, która...może stać się przestrogą dla innych. Może, ale nie musi.
Misiołek napisała historię o ludziach i ich problemach. Dzięki powieści zaglądamy do życia bohaterów przez dziurkę od klucza.
Minusy fabuły - autorka za słabo wykreowała sytuację Marzeny i jej męża. On niby czuje, że żona go zdradza, niby nie. Zachowanie Huberta po wyznaniu prawdy przez Marzenę jakieś nie do końca naturalne. Relacje Marzeny z kochankiem, takie mało emocjonalne.
I najważniejsze...w trakcie czytania nie odczułam żadnych emocji. Miałam fakty, ale nie odczuwałam napięcia, lęku o bohaterkę. Czasem tylko irytacja na Marzenę dawała o sobie znać.
Pomimo wszystko jestem zachwycona stylem autorki. Literatka pisze otwarcie, prosto, hipnotyzując czytelnika.
"Ironia losu" to powieść nie tylko dla kobiet, ale i dla mężczyzn, którzy czasem odczuwają potrzebę szaleństwa. Książki nie polecam młodym czytelnikom nie ich bajka, nie ich czas.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA