Autor: Karolina Wilczyńska Wydawnictwo: Czwarta strona Premiera: kwiecień 2017 Cykl: Rok na kwiatowej tom 1 Stron: 312 |
Choć Karolina Wilczyńska ma na swoim koncie wiele utworów, dla mnie to pierwsze spotkanie z jej piórem.
Powieść zaczyna się bardzo zachęcająco. Cztery, wspomnę, że bardzo różne kobiety - wprowadzają się do nowego bloku. Autorka dość ciekawie przedstawia owe bohaterki, więc sam "dość długi prolog" jest wciągający.
Swego czasu [ gdy oglądałam jeszcze seriale] uwielbiałam "Seks w wielkim mieście" i właśnie z tą produkcją początkowo skojarzyłam fabułę. Nawet poszczególne bohaterki powieści przypasowałam do serialowych...
Wracając jednak do treści twórczyni nie tak skupiła się na plotkach, romansach, kompleksach nowych sąsiadek i kiełkujących przyjaciółek jak na tragedii i jej konsekwencjach, które dotknęły Malwinę.
Malwina choć jest kobietą po trzydziestce, [artystka] żyła na garnku ojca. Wszystkim zajmował się rodzić, a kobieta cóż, okazała się dużym, rozpuszczonym dzieckiem. Gdy nagle umiera ojciec Malwiny ona i jej matką są bezradne. Z pomocą kobiecie przychodzą nowe sąsiadki/przyjaciółki...ale czy ona potrafi to docenić? Ależ oczywiście, że nie...nadal pragnie, aby inni wykonywali za nią całą robotę...
Czy Malwina w końcu się ogarnie i zrobi coś ze sobą i swoim życiem...czy straci sąsiadki, których przyjaźń jest warta zatrzymania?
Ależ mnie Malwina irytowała. Czytanie jaka to z niej ofiara skręcało mi wnętrzności. Nie lubię takich osób ani w życiu realnym, ani literackim. To nie jest tak, że Malwina jest nieporadna...nie, nie ona jest wręcz leniwa.
I przyznam się, że gdyby nie postać Malwiny powieść może przypadła by mi bardziej do gustu, a tak przez większość czasu byłam poirytowana i nabuzowana zachowaniem bohaterki.
Odrobinę lepiej czytało mi się, gdy do głosu zostały dopuszczone pozostałe sąsiadki Liliana tę postać najbardziej polubiłam, gdyż jest to kobieta twarda i dążąca do sukcesu. Wiola tę bohaterkę bardzo dobrze rozumiałam a Róża - o matko takich ludzi nigdy nie mogłam zrozumieć. Ja osobiście jestem odważna i rozgadana, a Róża - cicha i nieśmiała. Mało tego Róża bardzo przypominała mi byłą nauczycielkę moich dzieci.
Muszę przyznać, że Wilczyńska ma potencjał jeśli chodzi o kreowanie bohaterów. Cztery literackie postacie a bardzo różniące się od siebie. Takie bohaterki z sąsiedztwa, które faktycznie mogą egzystować w realnym świecie. Takie namacalne, a nie wyidealizowane osoby.
Narracja...ha cóż mogę napisać. Początkowo autorka jest osobą mówiącą. Później bohaterki wypowiadają się same, ale do kogo? Tak dokładnie nie wiem...do czytelnika raczej nie...może do pisarki? Nie wiem i jakoś ta forma dialogu mi nie odpowiadała.
Można by się spodziewać, że fabuła będzie miała rozwinięty wątek romantyczny. Jakiś romans, w którym przyjaciółki będą działać... a tu nic. Wątek miłosny jest, ale jakby go nie było. Odrobinę zabrakło mi Czuba w wydarzeniach...kim on jest? Sami musicie to odkryć.
Jeśli chodzi o pióro Wilczyńskiej jak najbardziej jest na plus. Literatka pisze prostym i lekki stylem, który zarazem jest barwny. Do życia powołuje ciekawych bohaterów. Udało jej się przenieść mnie do miasta w którym rozgrywa się akcja. Przyznam się, że nie byłam w Kielcach, tylko przejeżdżałam obok, ale autorka choć odrobinę mi " pokazała" owe miasto.
Jeśli chodzi o "Wędrowne ptaki" nie jest to zła książka. Jest interesująco napisana...ale fabuła nie trafia w mój gust. Zabrakło mi tego "czegoś". Powieść przeczytałam szybko, gdyż pomijając irytację, którą wywołała Malwina - dobrze mi się czytało. Czy sięgnę po kontynuację? Nie wiem, ale zdecydowanie kiedyś spróbuje zapoznać się z innymi utworami pisarki.