Autor: Mirella Hanusa Wydawnictwo: Książkożerca Premiera: listopad 2014 Cykl: Pieśni Balalaiki |
Balalaika jest prostytutką, która otrzymuje zlecenie, aby stawić się u klienta, który niestety jest okrutny dla kobiet. Podczas spotkania, sadysta zostaje porwany przez Anioła, a prostytutka ucieka, jednak sama nie da sobie rady w Jerycho. Szuka pomocy...podczas swojej wędrówki jest gwałcona, torturowana i nawet śmiertelnie zraniona. W końcu dostaje od Anioła drugie życie, jest napiętnowana znakiem, dzięki niemu dysponuje ogromna siłą... Jednak czy podoła wyzwaniu, którym została obarczona?
"Miasto bez boga" to historia, którą stworzyła autorka, wykorzystując bardzo ciekawy pomysł, niestety wartość tej opowieści została zatracana przez wykonanie.
Autorka tworzy mnóstwo ciekawych wątków, niestety w dużej mierze traktuje je pobieżnie i ogólnikowo. Nie poświęca im zbyt wiele czasu, są po prostu etapami, które pozwolą dotrwać do końca drogi. W ostateczności można jednak trochę przymknąć oko na niedociągnięcia. Najgorzej niestety wychodzi jej wątek związany z aniołem (aniołami) w tym etapie twórczyni zawaliła sprawę na maksa. Całą sytuację sprowadza do kilku mało znaczących epizodów. Tak szczerze, to bez tego etapu można było się obejść, aczkolwiek wnioskuje, że to zagadnienie ma większe rozwinięcie w kolejnej części, bo wiele rzeczy o tym świadczy.
Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest Balalaika - i tylko ta postać jest w miarę dobrze sportretowana. Niestety autorce nie udało się wykreować bohaterki, w taki sposób, abym ją polubiła. Wręcz Balalaika wypadła w moich oczach bardzo słabo, w dużej mierze jest to dość "głupiutka", egoistyczną osóbką. W żaden sposób nie byłam w stanie połączyć się z fikcyjną postacią.
Jeśli chodzi o inne osoby biorące udział w wydarzeniach - cóż nie wiele mogę o nich napisać. Odgrywają swoją rolę w treści i znikają.
Wydarzenia odbywają się w błyskawicznym tempie - jest to plus i minus zarazem. Szybkie tempo akcji nie sprzyja tworzeniu się klimaty, ale za to błyskawicznie poznaje się treść. Niestety, ale nie mogłam odnaleźć się w opisanej historii.
Dodatkowo raziły mnie wulgaryzmy, jakimi otacza treść autorka oraz częste używanie słowa "dziwka" - przecież już na wstępie wiemy kim jest bohaterka, nie trzeba ciągle o tym napominać. To niestety nie koniec. Sceny zbliżeń intymnych dość często mnie bulwersowały i szokowały, czytanie było niezbyt przyjemne.
Wiele kobiet czytając powieść czeka na etap bardziej romantyczny. Tym razem tego nie ma. "Coś" - bo tak naprawdę nie wiem co - łączy Anioła i główną bohaterkę, jest tak strasznie słabo obrysowane, że aż szok. Po dwóch spotkaniach, są zakochani w sobie po uszy. Relacja dotycząca Balalaiki i innego bohatera imieniem Seal już bardziej trzyma się kupy.
Niestety treść ma wiele wad i niedociągnięć, aczkolwiek są też i lepsze strony.
Przede wszystkim autorka ma niewątpliwy talent do tworzenia opisów, które zasługują na pochwałę. Opisane sceny czy ludzi bezproblemowo można ujrzeć oczami wyobraźni.Twórczyni w tych momentach dba także o szczegóły.
Hanusa pisze lekkim językiem, bardzo prostym, który na szczęście nie męczy. Dodatkowo potrafi do pewnych rzeczy podejść z humorem i rozbawić czytelnika.
"Miasto bez Boga" to historia, która ma w sobie potencjał, ale niestety jej sukces wisi na cienkim włosku. Oprócz tego, że jest to dość naiwna opowiastka, to dopracowanie wymaga porządnej korekty. Pomysł na historię jest rewelacyjny, aczkolwiek trzeba jeszcze nad nim podumać.
"Miasto bez Boga" nie jest skazana na porażkę, wystarczy jeszcze trochę popracować nad poszczególnymi wątkami, zadbać o więcej szczegółów i odpowiedni klimat, a wówczas tylko może zyskać.
Nie jestem w stanie ani polecić, ani odradzić tej historii.
Ebooka przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Książkożerca