Autor: Antonina Michaelis Wydawnictwo: Dreams Premiera: 2012 |
Anna jest w klasie maturalnej, na studia planuje pojechać do Anglii. Pewnego dnia wychodzi ze swojej mydlanej bańki i zaczyna się interesować chłopakiem, który raczej nie wzbudza pozytywnych emocji. Abel Tannatek, jest handlarzem jak to nazywają pasmaterii. Ich pierwsza rozmowa zaczyna się od lalki, którą znalazła Anna. Później nastolatka pragnie dowiedzieć się czegoś więcej o chłopaku i tak staje się słuchaczką niesamowitej baśni, która ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
"Baśniarz" to książka bardzo nietypowa, w której czytelnik odwiedza mroczne zakamarki ludzkiego życia. Świat w "Baśniarzu" nie jest piękny, lecz brutalny - ale autorka nie pokazuje go bezpośrednio. Okrucieństwo, niedolę przyozdabia w "kolorowy, baśniowy papier".
Książka składa się z przeciwieństw, które się uzupełniają. Świat realny - świat baśniowy, bogata dziewczyna-biedny chłopak, dobro-zło, radość-smutek, zima-lato, miłość-nienawiść.
Anna i Abel do dwa różne światy i charaktery, a jednak w pewnym etapie łączą się i uzupełniają. Anna jest dla mnie dość "zamgloną" bohaterką. Jej świat był idealny - bogaci rodzice, dobra przyjaciółka, rewelacyjne oceny i owocne plany na przyszłość. Jest uparta - stara się pomóc Ablowi, aczkolwiek on nie chce jej pomocy. Wybacza, aczkolwiek, niektóre rzeczy czy czyny raczej nie powinno się wybaczać.
Abel to już całkiem inny świat. Od dziecka przeżył i poczuł okrucieństwo świata, teraz jego celem jest ochrona siostry. Jest gotowy na wszystko, aby Michi było łatwiej. Historia jego życia jest dramatyczna i choć często miałam ochotę skrytykować jego postawę - wiedziałam dlaczego postępuje tak, a nie inaczej.
Patrząc na tę dwójkę bohaterów na pierwszy rzut rodzą się pytania - ILE JESTEŚMY W STANIE POŚWIECIĆ W IMIĘ MIŁOŚCI? DLACZEGO ŚWIAT JEST TAKI, A NIE INNY?
Treść jest treścią, jednak na dużą uwagę zasługuje forma powieści. Autorka przedstawia świat realny (tu i teraz) oraz świat baśniowy. Oba te równolegle światy łączą się ze sobą. Autorka bardzo dobrze prowadzi fabułę, udaje jej się wciągnąć czytelnika do świata Anny i Abla, a dodatkowo zmusza do refleksji.
Dodatkowym plusem dla autorki jest wyprowadzanie czytelnika w "pole". Bardzo umiejętnie wprowadza w błąd i do końca trzyma w ukryciu ostatnią kartę, która sprawia, że czytelnik, po jej odkryciu jest szoku...
W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, jednak do samego końca miałam nadzieję, że autorka wybierze inną drogę, bardziej optymistyczną. Jeśli pomyśleliście, że powieść jest przewidywalna, to wyprowadzę Was z błędu. Do końca tak naprawdę nie jest wiadomo co się wydarzy, aczkolwiek można snuć przypuszczenia.
"Baśniarz" to nie jest opowieść słodka, romantyczna i ze szczęśliwym zakończeniem. To utwór, który zmusza do myślenia, otwiera oczy na problemy, które staramy się omijać łukiem.
Dodatkowo jest to mieszanka gatunkowa. Kryminał - tajemnicze morderstwa. Romans - związek Anny i Abla. Powieść psychologiczna - trzeba dogłębnie wniknąć w opowiadaną baśń i psychikę bohaterów. Każdy znajdzie coś dla siebie.
"Baśniarz" ma trochę zgrzytów w fabule, które świadczą o niezdecydowaniu autorki. Jednak tak naprawdę książka ma w sobie ważniejszy przekaz, a tych kilka niedociągnięć nie ma ogólnie wielkiego znaczenia. Mogą one także być po prostu błędem tłumaczenia.
Co mnie raziło w powieści. Przede wszystkim przedstawienie Abla, jako polskiego handlarza. Chłopak nie zna języka polskiego, pochodzi z Niemiec, być może ma jakieś korzenie polskie, aczkolwiek ciężko mi wywnioskować, a autorka tak bezpośrednio, że tak powiem OBRAŻA nasz kraj. Jeśli chciała pokazać różnice klasowe mogła to zrobić inaczej. Być może nie miała nic złego na myśli nawiązując do polskiej społeczności, ale niesmak niestety u mnie pozostał. Nie chcę wchodzić w kwestie społeczne, bo nie o to chodzi w tej książce, ale niestety jest to utwór w którym można, albo trzeba czytać między wierszami...A to co "wyczytacie" to już od Was zależy.
"Baśniarz" to powieść, która wymaga skupienia, przemyśleń. Pokazuje te fragmenty życia i świata, na które często przymykamy oczy. Autorka wręcz nakazuje, aby opuścić kurtynę za którą się chowamy i zobaczyć, ba nawet działać, żeby coś zmienić. Nie jest to książka z happy endem i także trudną ją ocenić. Po prostu, trzeba po nią sięgnąć. Z własnego doświadczenia wiem, że powieść wzbudza różne odczucia i możne być odczytana inaczej, w zależności od naszego postrzegania świata. Tak czy tak zachęcam do sięgnięcia po książkę.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Grunt to okładka
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3.3
Czytam opasłe tomiska.