Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk Wydawnictwo: W.A.B Premiera: 2010 Cykl: Wiktoria Biankowska tom 1 Gatunek: fantastyka |
Po książki polskich autorów sięgam rzadko. Tak wiem - wstyd, ale nic na to nie poradzę, że czuje dystans do ich twórczości. "Ja, diablica" to utwór, który w planach czytelniczych miałam od dawna, w końcu, je zrealizowałam.
Większość ludzi wyobraża sobie Piekło, jako miejsce męki, cierpienia i wiecznego lamentu, a Niebo jako raj. Katarzyna Berenika Miszczuk natomiast całkiem inaczej wyobraża sobie te pośmiertne krainy. Patrząc jej okiem; Kto nie chciałby trafić do Piekła?
Wiktoria zostaje zamordowana, trafia do Piekła, dostaje moc i zostaje diablicą. Początkowo jest tym wszystkim zaszokowana, ale gdy okazuje się, że może wracać na Ziemię, jej podejście się zmienia. Później odkrywa także, że jej śmierć nie była planowana, ktoś dokonał zmian w jej przeznaczeniu. Początkowo szuka swojego mordercy, gdy on nic nie wie, idzie głębiej. Dzięki temu odkrywa, że ma w sobie Iskrę Boga...Co to dla niej oznacza?
Wiktorii towarzyszą dwa diabły Azazel, który pragnie zając miejsce Szatana oraz Beleth, który zakochuje się w Wiki. Obaj mężczyźni, nie tylko jej pomagają, ale także sprawiają, że dziewczyna pakuje się w ogromne kłopoty. Pomimo że nowe życie Wiktorii jest ciekawe, dziewczyna nie może zapomnieć o chłopaku, w którym podkochuje się od dawna - Piotrze. Co zrobi tym fantem?
W powieści "Ja, diablica" autorka bardzo ciekawie przedstawia Piekło. Nie jest to miejsce męki, ani odkupienia grzechów, to zwykły świat, w którym wszyscy żyją w harmonii, aczkolwiek trochę spiskują. Kto by nie chciał trafić do takiego Piekła? Chyba tylko Wiktoria!Pomimo tego Wiktoria jednak pragnie dawnego życia, powraca na Ziemię i próbuje poznać uczucia Piotra i choć z czasem coraz bardziej lubi Beletha, to ciągnie ją do człowieka...Jednak to nie koniec...
Sięgając po książkę nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Do treści podeszłam sceptycznie, ale niepotrzebnie. Książka od samego początku przykula moją uwagę. Szybko wkroczyłam do świata, który stworzyła autorka i przez większość czasu czytałam z zacienieniem. Poznając treść czekałam na wielkie BUM, którego się spodziewałam po dobrym wprowadzeniu, a którego niestety się nie doczekałam. Autorka w późniejszym czasie z treści zrobiła trochę mdłą i sielankową opowieść.
Wiktoria jest główną bohaterką, ale niestety ta postać strasznie mnie denerwowała. Choć próbowałam, nie mogłam jej polubić. Postawa, decyzje, które podejmowała oraz zachowanie w żaden sposób nie wzbudzały sympatii. Raz była odważna, kierowała się według własnych zasad, a za chwilę zachowywała się jak idiotka. Z jednej strony jej postawa zasługuje na podziw, a z drugiej na naganę.
Natomiast Beleth - ten diabełek skradł wszystkie pozytywne uczucia. Dzięki temu czytanie nie było irytujące, a zachowanie Wiki potraktowałam z przymrużeniem oka.
Niestety należę do osób, które nie za bardzo lubią zmiękczenia, niektórych imion. Do tej grupy zalicza się Piotr. Piotruś - tak nazywać można małe dziecko, a nie dwudziestoletniego mężczyznę. Strasznie irytowało mnie czytanie Piotruś to...Piotruś tamto..., ale w sumie sam Piotr wydal mi się taki jak "cieple kluchy" - nic w tej postaci mnie nie urzekło, więc i zmiękczenie do niego pasuje.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, nie szczególnie mnie urzekła. Autorka za mało skupiła się na ich osobowości, a za dużo na opisach zewnętrznych. Pomijając Wiktorię, trudno jest mi określić jacy, tak naprawdę są pozostali bohaterowie.
W treści zabrakło mi też fantastyki w fantastyce. Autorka bardziej skupiła się na przyziemnych rzeczach. Dużo uwagi poświeciła dylematom miłosnym, tak więc treść bardziej przypomina perypetie miłosne aniżeli książkę smakującą fantastyką. Dla osób mocno wierzących, treść może wzbudzać duże kontrowersje, gdyż wiele rzeczy jest przewrócone do "góry nogami".
Miszczuk ma dobrze wyrobiony warsztat. Pisze prosto, dzięki czemu czytanie jest szybkie i lekkie. Do tematu nie podchodzi zbyt poważnie, czasem z humorem - dlatego też chwilami na ustach pojawia się uśmiech. Opisy tworzy bardzo obrazowe, a tempo wydarzeń jest umiarkowane. Trochę słabo wyczułam klimat utworu, ale być może to tylko moje odczucie.
"Ja. diablica" to książka, którą łączy w sobie elementy romansu, kryminału oraz oczywiście fantastyki. Treść jest zarazem delikatna, zmysłowa i trochę kontrowersyjna. Nie napiszę, że powieść powaliła mnie na kolana, bo tak nie było. Jednak jest to książka dobra w czytaniu, warta uwagi. Zakończenie nie pozostawia mi wyboru - chcąc nie chcąc muszę sięgnąć po kontynuację.
Poza tym książka ma zostać zekranizowana.
Wszystkim, którzy mają wątpliwości czy przeczytać książkę czy nie - powiem. Czytajcie.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam fantastykę
Czytam opasłe tomiska - 415
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3.3
Klucznik
P.s. - pod koniec tygodnia wracam do domu :) i blogosfery na pełny etat.