Autor: Jus Accardo Wydawnictwo: Dreams Premiera: 2013 Cykl: Denazen tom 2 |
Dez i Kale`a poznałam w chwili, gdy sięgnęłam po książkę "Dotyk". Ta dwójka bohaterów jest niezwykła, gdyż są to mutanty, których pragnie mieć w swojej organizacji Denazen - grupa, która wykorzystuje osoby posiadające niezwykłe zdolności. Co też ciekawego wydarzyło się w ich życiu, od czasu, gdy zakończyłam naszą wspólną przygodę.
Dez wraz z innymi mutantami mieszka w hotelu. Niestety jej odporność na Kale zanika, przez to nie może go dotykać. Jade nowa dziewczyna w grupie, jest odporna na zabójczy dotyk, więc zostaje przydzielona do Kale`go, aby go uczyć panowania nad darem i szybko próbuje go zdobyć, a w Dez szaleje zazdrość, której nie może poskromić. Jakby tego było mało, jeden z mutantów pracujących dla ojca Dez za pomocą dotyku wpuszcza do ciała nastolatki toksynę, która może ją zabić. Warunkiem, aby dostać antidotum jest zgłoszenie się przez Dez w ośrodku Denazen. Hotel w którym śpią zostaje także zaatakowany i spalony - jak się okazuje w szeregach mutantów jest zdrajca. Dez podejrzewa Jade, ale czy słusznie?
Autorzy książek młodzieżowych - prędzej czy później - lubią skupiać się na takim uczuciu jak zazdrość. Accardo nie jest wyjątkiem. W "Toksynie" dużą część utworu poświęciła właśnie na pokazaniu jak uczucie zazdrości wyniszcza naszą bohaterkę Dez, pomimo że ma trudniejsze przeszkody do pokonania. "Toksyna" niestety nie jest powieścią pełną akcji, lecz książką romantyczną, gdyż wątek miłosny kontynuacji, to podstawa.
W chwili, gdy Dez traci odporność na Kale`go, na froncie pojawia się Jade, która jawnie próbuje zniechęcić chłopaka do Dez. A cóż na to Dez? Szaleje z zazdrości i to uczucie oraz jej efekty poznajemy prawie przez całość treści. Trochę nudno, ale przede wszystkim irytująco. Czytając byłam jak bomba, która w końcu wybuchnie.
Kale - wiadomo jaki jest. Świat spostrzega inaczej, ale to nie całkiem go usprawiedliwia, aczkolwiek jego zapewnienia może i są warte uwagi, ale czy na pewno? Dzięki dodatkowi na końcu książki, poznajemy ile warte są jego wyznania miłości.
Czytając kontynuację losów Dez, tak naprawdę niewiele posuwamy się do przodu. Autorka nie zdradza niczego nowego jeśli chodzi o Denazen, ani o tym co czeka mutantów. Przez całą treść praktycznie krążymy w koło. W treści jest tylko kilka mocniejszych i bardziej efektywnych momentów, w których coś konkretnego się dzieje. Większa części to siedzenie w głowie Dez i rozmyślanie oraz uspokajanie zazdrości, która w niej szaleje.
Dez do tej pory wydawała mi się być osobą twardą, odporną na młodzieńcze uczucia, a tu takie rozczarowanie i porażka, gdyż całkowicie pogrążyła się w "rozpaczy", tym samym ryzykując życie.
W "Toksynie" doszukałam się nawiązań do wielu powieści, dlatego też kolejny raz miałam wrażenie Déjà vu, nie jest to przyjemne odczucie.
Z każdym kolejnym rozdziałem miałam nadzieję, że już, zaraz, zacznie się dziać coś ciekawego, coś co przykuje moja uwagę, zainteresuje wydarzeniami - i co? Nadzieja to matka głupich - bo tym razem nic konkretnego się nie wydarzyło - z wyjątkiem zakończenia, które niestety zmusza do czekania i sięgnięcia po kolejny tom.
Czytanie książki jest frustrujące. Jedynym ratunkiem dla powieści jest warsztat autorki. Dzięki niemu czytanie nie męczy i jest szybkie. Tak na dobrą sprawę, "Toksyna" mogła być dłuższym opowiadaniem, a nie obszernym tomem i sięgając po następne kontynuację (jeśli będą) nic nie stracicie, jeżeli, nie przeczytacie drugiego tomu.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska (416)
Przeczytam tyle ile mam wzrostu - 3.4
Czytam fantastykę
Klucznik