Autor: Suzanne Young Wydawnictwo: Feeria Young Premiera: kwiecień 2016 Cykl: Program część 0 (tom, 0.5) Stron: 430 |
Zapoznając się z treścią książki "Plaga samobójców" byłam zachwycona fabułą, warsztatem pisarskim autorki, bohaterami oraz n i e szablonowym pomysłem autorki. Czytając Kurację samobójców odczułam lekkie rozczarowanie kontynuacją, więc nie ma się czemu dziwić, że miałam lekkie opory przez zapoznaniem się z kolejną powieści Young "Remedium" . Obawiałam się, że po kolejnej mało zachwycającej powieści tej autorki stracę ten początkowy zachwyt, a moje złudne wyobrażenie o pisarce pęknie jak bańka mydlana. Na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne, ponieważ "Remedium" zachwyciła mnie tak jak "Plaga samobójców", a może nawet bardziej.
"Remedium" to powieść niby z serii Program, ale jest odmienna tematyczne, w rolach głównych mamy też innych bohaterów. W tej części mamy tylko wzmiankę o samobójstwach nastolatków oraz o formowaniu się Programu, dzięki temu tomowi poznajemy początki choroby.
Poznawanie losów Quinlan było pełne emocji. Odczuwałam złość na ojca dziewczyny, że jest taki nieczuły. Współczułam nastolatce, że musi przechodzić przez te dramatyczne wydarzenia i wciąż i wciąż, ale najbardziej było mi jej szkoda, gdy odkryła prawdę o sobie. A kim jest Quinlan?
Quinlan pracuje jako sobowtór - wciela się w zmarłych nastolatków i w ten sposób pomaga rodzinom pogodzić się ze śmiercią dziecka oraz przeżyć żałobę. Większość sobowtórów nie pracuje długo - podpisuje jeden kontrakt, a po jego wygaśnięciu kończy pracę, ale nie Quinlan - ona wciela się w zmarłych od wielu lat. Nastolatka po każdym wykonanym zleceniu przez jakiś czas przebywa w domu, aby nie zatracić swojego prawdziwego życia, niestety po ostatnim zleceniu nie ma czasu na przerwę musi wcielić się w Catalinę i pomoc jej rodzinie oraz chłopakowi.
Quinlan jako Catalina bardzo zżywa się z rodzicami zmarłej nastolatki oraz jej chłopakiem, Powoli zaczyna żyć życiem Cataliny zatracając siebie. W końcu nadchodzi załamanie, oświecenie oraz nastolatka zaczyna odkrywać fakty, które opiekunowie przed nią zataili. Najgorszym ciosem jest jednak informacja dotycząca Quinlan oraz jej przeszłości..
Kotwicą Quinlan z jej prawdziwą osobowością jest Deacon, który na początku był jej partnerem, później chłopakiem aż został tylko przyjacielem. Ich wzajemne stosunki są bardzo skomplikowane.
Czy Quinlan poradzi sobie i tym razem? Czy zatraci siebie?
Fabuła powieści jest bardzo rozbudowana i trudno streścić ją w kilku zdaniach. Sam pomysł tej powieści jest zaskakujący, ale w bardzo pozytywny sposób. Nie miałam jeszcze do czynienia z powieścią, w której bohaterowie starają się pomóc ludziom przeżyć ich żałobę, tym samym biorąc na siebie ich smutek.
Quinlan to bohaterka, która szybko wzbudza sympatię. Im bardziej poznawałam jej losy tym bardziej zżywałam się z nastolatką, a im bardziej autorka odsłaniała odczucia dziewczyny tym bardziej były dla mnie dobijające. Quinlan nie ma za lekko przez lata udaje kogoś innego, żyje życiem, które do niej nie należy. Z czasem coraz bardziej zatraca siebie, swoją osobowość. Gdy dostaje nowe zlecenie nie można jej potępiać za to co robi w końcu należy jej się odrobina szczęścia.
Nie ma ludzi idealnych, oraz takich, którzy potrafią przejść przez różne dramaty bez uszczerbku i dlatego, i na nastolatkę w końcu spada ogrom tego wszystkiego. W końcu Quinlan musi zacząć żyć własnym życiem.
[...] Kładąc dłoń na sercu, pomyślałam, że być może to zlecenie okazało się najwspanialszą przygodą, jaka mogła mi się przydarzyć.Pokazało mi, czym jest miłość i współczucie. I dowiodło, że to właśnie tego powinnam szukać w swoim świecie. I że to właśnie one są istotą zwyczajnego życia.[...]*
Człowiek pragnie miłości i aby ją mieć jest gotowy zatracić nawet samego siebie.
Powieść zapatrzono jest w wielu bohaterów. Autorka bardzo dobrze wykreowała wszystkie występujące postacie. Przedstawiła nie tylko ich wygląd zewnętrzny, ale ujawniła także wiele skrywanych przez nich uczuć. Dobrze obrysowała smutek rodziców, którzy tracą dzieci, rozdarcie Isaacka a także i Quinlan. Literatka rozbudowała fabułę, trochę ją skomplikowała i zostawiła otwarte zakończenie, przez które odczuwam niedosyt.
Na temat fabuły mogłabym pisać/ mówić chyba godzinami. Jestem zachwycona powieścią.
Co tu dużo pisać..."Remedium" to powieść, która spełniła moje oczekiwania, a Young kolejny raz udowodniła mi, że potrafi fantastycznie tworzyć. Dzięki pisarce miałam okazję zatracić się w świecie pełnym smutku, szukania własnego ja oraz wczuwając się w postać Quinlan poczułam się jak sobowtór, gdyż przez tych kilka godzin nie żyłam własnym życiem.
Powieść pokazuje wędrówkę - szukanie siebie samego.
*.cytat. str.383, wyd. Feeria Yung, wyd. 2016