Autor: Yvonne Woon Wydawnictwo: Amber Premiera: 2012 Tom II Moja ocena: -4/6 |
Ginie kolejny strażnik, szkoły zostają podzielone pomiędzy nieumarłych a żyjących. Renee nie wraca do Akademii Gottfrieda, naukę rozpoczyna w siostrzanym liceum ST. Clement. Tam przechodzi szkolenie strażników, poznaje nowych przyjaciół i odkrywa istnienie bractwa Dziewięciu Sióstr, które znały tajemnicę nieśmiertelności. Relacje Renee i Dantego nie są najlepsze, coraz bardziej oddalają się od siebie. Nastolatka w pewnym momencie przestaje nawet ufać chłopakowi, jednak pomimo tego nie poddaje się i nadal szuka sposobu na uratowanie jego życia. Pomagają jej w tym tajemnicze wizje.
Nie wie jednak w jakie niebezpieczeństwo jej grozi ...
Po kontynuacji czyli "Życie na wieczność" spodziewałam się wiele, jako że pierwszy tom był dość ciekawy liczyłam, że i ten taki będzie. Niestety autorka tym razem poszła troszeczkę w innym kierunku i jak dla mnie nie był to dobry wybór.
Zacznę od treści, która nadaj utrzymana jest w tajemniczym i zagadkowym klimacie, jednak jest mniej intrygująca. Autorka szybciej ujawnia co niektóre sekrety. Tym razem nie udało jej się stworzyć tej niepewności, lęku o bohaterów. Bardzo często krąży tymi samymi ścieżkami, na siłę przedłużając treść, nie wnosząc nic ciekawego do niej.
Tempo wydarzeń jest umiarkowane - nie pędzi na oślep i nie jest za wolne, jednak pomimo tego były chwile, że ogarniało mnie znużenie. Najbardziej dynamiczne są końcowe rozdziały, bardziej odczuwałam niepokój, zaciekawienie, jednak samo zakończenie mnie wręcz zaszokowało i w sumie nie wiem jak się do niego odnieść.
Jeśli chodzi o bohaterów - wielu z nich pisarka odsunęła na drugi plan lub całkiem z nich zrezygnowała, wprowadziła nowe postacie. Skupiła się także na elementach romantycznych, dodając kolejnego bohatera, który zauroczył się Renee. Tak jak w poprzedniej części tak i teraz autorce wątek miłosny wyszedł dość sztucznie.
Kreacja postaci jest dość ogólnikowa - tak naprawdę niewiele się dowidziałam o bohaterach. Są bo muszą być, co ukrywają - to ich sprawa. Od czasu do czasu autorka raczyła, coś więcej o nich napisać. Tak naprawdę nie wiem, co mam o nich myśleć.
Jeśli chodzi o styl autorki nadal nie był dla mnie lekki, chwilami podczas czytania czułam się zmęczona. Tym razem nie opuściło mnie to odczucie nawet w tych bardziej dynamicznych momentach.
Narracja pozostała pierwszoosobowa - jednak autorka nie skupia się na psychice bohaterki, na jej przemyśleniach, a raczej na sytuacjach widzianych jej oczami.
"Życie na wieczność" miało być pasjonująca książką, a okazała się dość nudną kontynuacją. Zabrakło jej dynamiczności, magicznego klimatu. Chwilami odczuwałam płytkość i naiwność treści. Niestety, ale zawartość książki nie przyniosła mi oczekiwanych wrażeń. Czy polecam - nie wiem. Najlepiej jak osoby, które poznały tom I same zdecydują czy warto sięgać po kontynuację. Oby tom trzeci był lepszy.
Książka bierze udział w wyzwaniu: Grunt to okładka i Klucznik