30 paź 2015

ZŁAMANE PIÓRO

Autor: Małgorzata Maria Borochowska
Wydawnictwo: Poligraf
Premiera: 2012
Gatunek: literatura piękna z domieszką fantasty


Zastawaniem się dlaczego książka "Złamane pióro" choć swoją premierę miała trzy lata temu, nie jest przebojem literackim? 
Bardzo rzadko się zdarza, aby powieść polskiego twórcy, wkradła się do mojego serca, a książce "Złamane pióro" to się udało... 

Emily stoi na rozdrożu - traumatyczna przeszłość i nieokreślona przyszłość. Dziewczyna potrzebuje azylu, oderwania się od miasta, dlatego przeprowadza się na wieś, do domu dziadków, gdzie czuła się szczęśliwa. Tam właśnie postanawia napisać swoją pierwszą powieść. Na jej  życiowej drodze staje Jacob, mężczyzna, który wie czego chce od życia. Z czasem, to on staje się jej inspiracją. Po wpływem kilku czynników dochodzi do konfliktu i przerwania znajomości. Emily pod wpływem smutku zatraca się w pisaniu zapominając o świecie...ale tylko tak może odnaleźć siebie...

Bardzo trudno jest mi  streścić powieść, aby nie zdradzić zbyt wiele, ani, aby jej nie uprościć, ponieważ nie jest to płytka historia,  fabuła wymaga indywidualnej analizy...

"Złamane pióro" to piękna i poruszająca powieść o szukaniu swojego "Ja". Być może wyda wam się, że książka jest banalna i szablonowa - a ja Wam powiem, że jest to nie prawda, gdyż jest to powieść unikalna w swoim rodzaju.

Po pierwsze autorka eksperymentuje z gatunkami. Cześć powieści ma miejsce w realnym świecie, gdzie poznajemy bohaterów, ich losy, przeszłość, teraźniejszość i odrobinę przyszłość. 
Pozostałe wydarzenia - bardziej umysłowe - toczą się w świecie fantasty - to tam dochodzi do ostatecznej walki.
Forma powieści też nie jest typowa - od czasu do czasu  twórczyni dodaje wstawki, które związane są z przeszłością lub przyszłością bohaterki.

Główną bohaterką jak się domyślacie jest Emily - dwudziestopięciolatka, zagubiona i pełna smutku, która musi stoczyć wewnętrzną walkę, odnaleźć siebie - choć finał jest niepewny i w efekcie może być tragiczny. Na szczęście młoda kobieta odnajduje koło ratunkowe, ale czy zdecyduje się po nie sięgnąć?.
Kreacja Emily jest wręcz rewelacyjna. Autorka bardzo profesjonalnie portretuje zarówno osobowość jak i psychikę postaci. Dzięki głębokiej analizie potrafiłam wczuć się w sytuację Emily, odczuwać jej lęki i niepewność jutra.  
Bardzo polubiłam Emily, ale także jestem oczarowana Jacobem. W ostatnim czasie trafiam na powieści, w których "panowie" są mało męscy, bardziej romantyczni i ciapowaci. Natomiast Jacob jest typowym mężczyzną z domieszką "kontrolowanej agresji" do tego inteligentny i utalentowany.
Aż żałuje, że Emily i Jacob, to bohaterowie literaccy, a nie realni ludzie.

Kreacja bohaterów, to nie jedyny talent autorki. Borochowska potrafi bawić się piórem, ma duży zasób słów i w pełni go wykorzystuje. Jednak największym plusem pisarki jest zdolność zahipnotyzowania czytelnika.  Już dawno czytałam książkę, która całkowicie przykuła moją uwagę. Od momentu, w którym zaczęłam czytać nic się dla mnie nie liczyło - na bok odsunęłam obowiązki domowe i sen - czułam się jak nałogowiec, a moim nałogiem była meritum powieści i losy bohaterów.
Autorce nie brakuje też poczucia humoru. Wiele razy mimochodem uśmiechałam się pod nosem.

"Lubię słowa i lubię z nich budować. Nie chodzi o znaczenie pojedynczych słów, ale o klimat, który tworzą odpowiednio zestawione" *

Podczas czytania tworzy się taki specyficzny klimat. Powieść ma swój indywidualny akcent, który otacza magiczna aura. Tak więc Pani Borochowska - niech Pani dalej łączy słowa i tworzy tak fantastyczne zestawienia.

"Złamane pióro" choć w pewnym ułamku jest to romans, to jednak nie jest to łatwa, słodka i płytka lektura. Nie jest  to książka, która ma na celu umilanie czasu.  To książka, która zmusza do myślenia i zatracenia się w niej. Historia przypomina domek z kart - tylko spokojne i przemyślane ruchy, pozwolą na ukończenie budowy - każdy element fabuły, to jedna karta, a ich złączenie daje satysfakcjonujący finał.
 Autorka poprzez treść porusza bardzo ważne tematy: rasizm, wiara w Boga, poglądy ekologów, prawa zwierząt, a także zastanawia się nad znaczeniem słowa "miłość". Twórczyni oznajmia także swoje zdanie na wymienione zagadnienia.  Dzięki temu możemy się zastanowić, przeanalizować słowa Borochowskiej i przyznać jej rację... lub nie.
Fabuła w moim odczuciu ma zabarwienie filozoficzno - psychologiczne, dlatego niektórym być może  początkowo, trudno będzie wkroczyć do świata wykreowanego przez autorkę.

Jak tu teraz przejść do ciemniejszej strony powieści? Jako zagorzała fanka klimatów baśniowo - bajkowych powinnam czuć się wniebowzięta, że autorka wykorzystała je w swojej powieści. Niestety tym razem nie jestem usatysfakcjonowana takim posunięciem. Losy Emily są tak pochłaniające i pełne emocji, że wstawki fantsty sprawiały, że gubiłam rytm czytania i wybijałam się z historii. Były one dla mnie kubłem zimnej wody. Nie znaczy to, że ta część mi się nie podobała, ale automatycznie przenosiłam się do innego klimatu.
Chwilami też irytowały mnie nadmiernie wykorzystywane synonimy, choć dzięki nim wzbogaciłam zasób słów, to jednak traktuje je jako kulę u nogi.

Skoro mam już za sobą plusy i minusy, czas na podsumowanie. Książka "Złamane pióro" wędruje na półkę "ULUBIONE", a ja zostaje fanką Borochowskiej, gdyż jest to autorka, godna uwagi. Ma potencjał, który umie wykorzystać, pisze realnie, potrafi wzbudzić wiele emocji, zmusza do rozmyśleń.  Zabrać czytelnika do świata pełnego ludzkich słabości i zatrzymać, go tam na dłużej, to nie łatwy wyczyn.
Z czystym sumieniem mogę polecić książkę.

cytat str.89

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości autorki.

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Klucznik
Grunt to okładka

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Kursory na bloga