Autor: E.J. James Wydawnictwo: Sonia Draga Premiera: 2012 Seria: Pięćdziesiąt odcieni tom 1 Gatunek: erotyk |
Nigdy nie miałam w planach książki "Pięćdziesiąt twarzy Greya", jednak parę miesięcy temu skusiłam się na film. Po jego obejrzeniu, zaczęłam się przełamywać, ale tylko dlatego, że w głowie miałam dużo pytań. Skoro pisze o powieści - wychodzi na to, że jednak ją przeczytałam...
Nie będę za bardzo streszczać książki, bo raczej wszyscy wiedzą o czym jest;
Młody, bogaty Christian Grey ma zaskakujące preferencje seksualne - szuka partnerek, które będą mu uległe.
Anastasia Steele młoda, niewinna i niedoświadczona kobieta, pragnie miłości...a dostaje?
Gdy ścieżki Christiana i Any się łączą powstaje burzliwy romans.
Jednak czy Ana sprosta wymaganiom Greya?
Jak wszystkim wiadomo powieść jest książką erotyczną i w dużej mierze mamy do czynienia ze zbliżeniami seksualnymi. Osobiście uważam, że w tym utworze, nie są one jakoś onieśmielające czy bulwersujące, choć chwilami czytało mi się "niesmacznie". Być może treść mnie nie zaszokowała, ponieważ w swoim życiu miałam okazje przeczytać erotyki, dużo bardziej wyuzdane, demoralizujące i wstrząsające. Ogólnie mogę powiedzieć, że niczym mnie autorka nie zaskoczyła.
Teraz przejdę do fabuły, która w sumie nie różni się niczym szczególnym od romansu. Dwoje młodych ludzi, którzy wzajemnie się przyciągają i pragną ze sobą być, choć mają różne oczekiwania. Pomijając opisy zbliżeń, treść jest przeciętna, niczym nie zaskakuję, jest dość szablonowa i przewidywalna. Ot takie lekkie czytadeł-ko.
Czas na bohaterów.
Anastasia - bardzo irytująca i głupkowata bohaterka, szczególnie na początku. Później trochę nabiera oleju do głowy. Nie polubiłam jej wersji książkowej - w wersji filmowej bardziej przypadła mi do gustu.
Christian - raczej nie wiele różni się od szablonowych bohaterów - bogaty, przystojny, zamknięty w sobie. Skrywa tajemnicę, której jeszcze twórczyni nie ujawniła. Generalnie ani nie obdarzyłam go sympatią, ani nienawiścią. Jakoś jest mi objęty.
Bohaterowie drugoplanowi odgrywają dość małe role, ale tworzą dobry kontrast względem głównych postaci.
Styl autorki...tutaj szkoda się za bardzo rozpisywać. James nie zaskakuje warsztatem pisarskim - jej styl jest dość pospolity, antypatyczny, brakuje mu literackiej nuty. Autorka nie ma też zbyt dużego zasobu słów. Często stosuje powtórzenia, które z czasem drażnią.
Słabo wychodzą jej opisy, a tym samy nie udaje jej się stworzyć odpowiedniego wydźwięku Podczas czytania nie odczułam żadnych poruszeń - emocje jakoś spały sobie smacznie. Podczas oglądania ekranizacji, bardziej się ekscytowałam.
Twórczyni powieści próbowała rozluźnić atmosferę przez humor, ale jakoś nie chciało mi się śmiać - za słabo się starała? Czy ja ma wybredne poczucie humoru?
Najgorsze w tym wszystkim jest psychiczna kreacja Anastasi, jej analizy kłębiące się w głowie - koszmarnie autorka je przedstawiła. Uważam to za największy minus powieści. Chwilami miałam wrażenie, że Ana jest masochistką i lubi się dołować...brak mi słów.
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" czyta się bardzo szybko - książka ma ponad sześćset stron a poznanie treści zabrało mi dwa dni. Nie rozumiem ani tych co krytykują powieść, ani tych co ją wynoszą na piedestał. Książka nie wyróżnia się niczym z tłumu, jest przeciętna, dobra w czytaniu, aczkolwiek brakuje jej dopracowania i lepszego warsztatu.
Mam w planie poznanie kolejnego tomu, ale nie za to, że fabuła mnie zachwyciła, ale dlatego, że nadal mam masę pytań bez odpowiedzi.
Nie odradzam książki - bo nie ma się czego obawiać, ani do niej nie zachęcam - bo nie ma się czym zachwycać.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska - 606
Grunt to okładka
okładka filmowa - premiera 2015 |